79 lat temu, 16.07.1939 r, miała miejsce jedna z największych katastrof na linii kolejki wilanowskiej. Tak oto rozpisywała się o niej ówczesna prasa (materiał udostępniła Beata Zachorska):
„9 osób zabitych, 200 rannych. Oto tragiczny bilans katastrofy pod Powsinem.
Katastrofa kolejki wilanowskiej była niewątpliwie największa w Polsce. Ilość ofiar okazała się też większa, niż początkowo myślano. W szpitalach i w Instytucie Chirurgii Urazowej znajduje się około 70 osób, które odniosły ciężkie rany, jak złamanie kręgosłupa, rąk i nóg, ciężkie poparzenia itp. Lista lżej rannych zamyka się liczbą 130 osób. Łącznie więc liczba rannych wynosi ponad 200 osób. Na miejscu katastrofy zginęło 7 osób, w poniedziałek w godzinach wieczornych zmarł w szpitalu wskutek odniesionych ran ś.p. Zygmunt Piekarski, również dopiero wczoraj w kartoflisku około miejsca katastrofy znalezione zostały zwłoki jeszcze jednego pasażera kolejki, mężczyzny, który nie posiadał przy sobie żadnych dokumentów. Łącznie liczba śmiertelnych ofiar katastrofy wynosi w tej chwili 9 osób. Niestety nie jest wykluczone, że powiększy się ona jeszcze bardziej, gdyż stan wielu rannych jest bardzo ciężki. Obecnie nie ulega już wątpliwości, że przyczyną katastrofy było karygodne niedbalstwo pracowników ruchu T-wa Kolejek Dojazdowych. Zwłaszcza w niedzielę, gdy w pięciu wagonach jechało 500 wycieczkowiczów, czyli w chwili gdy pociągi na kolejce zapchane były z pewnością ponad granice dopuszczalne, rozporządzenia, regulujące ruch, przekazywane były w sposób urągający wszelkim zasadom dobrze zrozumianej troski o bezpieczeństwo publiczne.
Jak wynika z oficjalnego komunikatu Ministerstwa Komunikacji – wobec opóźnienia pociągu idącego z Konstancina do Warszawy zawiadowca stacji telefonował do Konstancina, gdzie telefon przyjął 60-letni kasjer Olszewski. Zawiadowca Kaczyński nie zważając na to, że osoba, z którą rozmawia, bynajmniej nie jest odpowiedzialna w sprawach ruchu, wydał polecenie Olszewskiemu, aby ten uprzedził kierownika pociągu idącego do Warszawy, że mijanka odbędzie się wyjątkowo nie w Powsinie, lecz w Klarysewie. Rzecz jasna, że obowiązkiem zawiadowcy było bezpośrednie porozumienie się z kierownikiem pociągu lub z inną osobą miarodajną w tej sprawie. Kasjer Olszewski zajęty tłumem pasażerów, szturmujących jedyną w Konstancinie kasę, zapomniał, względnie nie zdążył powiadomić na czas kierownika pociągu. Tak więc pociąg odszedł do Warszawy na pewną katastrofę. Istniała co prawda jeszcze jedna szansa zapobieżenia katastrofie: można było powiadomić kasjerkę kolejki, urzędującej na stacji Klarysew, o zmianie i o nowym miejscy wymijania się pociągów. Zarówno jednak zawiadowca stacji w Warszawie jak i kasjer w Konstancinie, którzy mieli, - jak przypuszczamy – czas na ten meldunek, nie powiadomili Klarysewa o przewidywanej zmianie. Decyzją komisji śledczej zarówno Zenon Kaczyński jak i Olszewski oddani zostali do dyspozycji władz sądowych.
W poniedziałek w godzinach popołudniowych przystąpiono do usuwania gruzów z torów kolejki. Większość mieszkańców okolicznych osiedli miała w dniu wczorajszym wielkie trudności z dostaniem się do Warszawy, kursujące na linii Warszawa – Skolimów autobusy pomimo znacznego powiększenia liczby wozów, były zapchane po brzegi.
Co mówi komunikat Ministerstwa Komunikcji:
W dniu 16.bm. o godz 21:20 na odcinku Powsin-Klarysew linii wilanowskiej zderzyły się dwa pociągi wąskotorowe. Wypadek ten zaszedł wskutek tego, że dyżurny ruchu st. Bleweder wobec otrzymania wiadomości o tym że pociąg nr 328 biegnie z Iwicznej z opóźnieniem, wyznaczył krzyżowanie tego pociągu z biegnącym z Warszawy pociągiem nr 325 w Klarysewie zamiast jak zwykle w Powsinie. W tym celu dyżurny ruchu wydał ostrzeżenie drużynie poc. Nr 325 biegnącego z Warszawy o nowym miejscu krzyżowania, lecz nie powiadomił o tym, jak tego wymagają przepisy, kierownika pociągu zdążającego z Iwicznej, wskutek tego pociąg ten nie zatrzymał się w Klarysewie na skrzyżowaniu, lecz zdążał do Powsina na przewidziane rozkładem jazdy skrzyżowanie z pociągiem nr 325 i na szlaku Powsin-Klarysew zderzył się z nim (…) Miniesterstwo niezależnie od wyniku dochodzeń i konsekwencji które poniosą winni bezpośrednio lub pośrednio, wskazało zarządowi Towarzystwa K.D. na konieczność wzmożenia nadzoru nad bezpieczeństwem ruchu pociągów zwłaszcza w niedziele i dni świąteczne, kiedy to frekwencja w pociągach osiąga swoje maximum, przez wyznaczenie w tym celu specjalnie doświadczonych kontrolerów do czuwania nad czynnościami pracowników mających bezpośrednią styczność z ruchem pociągów (…)”
[
www.facebook.com]