Portal Konstancin.com Historia okolic Konstancina-Jeziorny Muzeum Konstancina Serwis zdjciowy Konstancin-Jeziorna Filmowe migawki z Konstancina-Jeziorny Forum Konstancina
Witaj! » Zaloguj » Utwórz nowy profil » Szukaj
Andrzej Mularczyk i Konstancin
25 gru 2014 - 13:33:37
We wczorajszym Dużym Formacie GW wywiad z Andrzejem Mularczykiem ...
Re: Andrzej Mularczyk i Konstancin
25 gru 2014 - 19:47:28
link do pierwszej części wywiadu (bo ma być dalsza część):
[wyborcza.pl]

p.s. prosiłbym moderatora o przeniesienie do istniejącego wątku:
[www.konstancin.com]
Re: Andrzej Mularczyk i Konstancin
14 sty 2015 - 11:56:59
"ZNAD WILII" Kwartalnik.Wydawca : Stowarzyszenie Użyteczności Publicznej na Rzecz Rozwoju Kultury. Interesująca i "odkrywcza" solidna wiedza określona przez redakcję tematycznymi obszarami . SĄSIEDZI : WCZORAJ>DZISIAJ>JUTRO>POLACY NA LITWIE> WSPÓŁPRACA >NAUKA >SZTUKA>LITERATURA .Częstym gościem Zespołu Redakcyjnego Kwartalnika był zaprzyjażniony z Zespołem Pan Tadeusz Konwicki .



Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2015-01-14 12:02 przez kaan.
Re: artykuły warte przeczytania
27 lut 2015 - 12:08:12
niezwykle ciekawy artykuł z 1953 roku przesłany przez Tomasza Lachowskiego:

„Konstancin. Przyszła dzielnica szpitali.
Zaledwie kilka kilometrów od granic warszawskiego zespołu miejskiego oddalone jest osiedle Skolimów-Konstancin. Od centrum stolicy odsuwa je dzisiaj zła komunikacja. Za kilka lat jednak trudności komunikacyjne rozwiąże północno-południowy trakt Metro, który połączy dzielnicę Konstancin ze Śródmieściem. Sprawa włączenia Konstancina do Wielkiej Warszawy jest jeszcze na razie sprawą odległą dla mieszkańców osiedla, bliską natomiast dla projektantów.
Konstancin będzie dzielnica ludzi powracających do zdrowia – dzielnicą sanatoriów, prewentoriów i szpitali. Decyzja ta zapadła na bazie spostrzeżeń lekarskich. Okolice Konstancina, do niedawna jeszcze malaryczne dzięki nadmiernej ilości stawów i mokradeł, uważane są obecnie po osuszeniu bagien, za jedne z najzdrowszych okolic podwarszawskich. „Powinni przyjeżdżać tu przede wszystkim chorzy na serce i powikłania gośćcowe” –orzekli zgodnie lekarze.
W styczniu 1950 roku zaaklimatyzował się tu na dobre pierwszy w Polsce Szpital Chirurgii Kostnej. Najważniejszymi inwestycjami były wtedy niezbędne instrumenty lekarskie. Dzisiaj szpital mieści się już w trzech pięknych, przystosowanych do potrzeb chorych, pawilonach. Za parę dni zostanie oddana do użytku wybudowana przy jednym z pawilonów nowoczesna sala operacyjna. Będzie to jedna z najlepiej urządzonych i wyposażonych sal operacyjnych w kraju (…)
W połowie lipca 1951 roku założył w Konstancinie pierwsze sanatorium i stację naukowo-badawczą Państwowy Instytut Reumatologiczny. Kilkunastu kuracjuszy otrzymało biały, wygodny pałacyk, w którym urządzono sypialnie, sale zabiegowe, jadalnie, świetlice, laboratoria i pracownie naukowe. Ponieważ wyniki kuracji są nadspodziewanie dobre, PIR otrzymał do swej dyspozycji, w sąsiedztwie zespołu szpitala chirurgii kostnej, czterohektarowy obszar ziemi. W najbliższym czasie rozpocznie się tu budowa nowego domu, który pomieści 200 chorych (…)”


Na zdjęciu widoczna m.in. willa Juliana Glassa, w którym ulokowano sanatorium Państwowego Instytutu Reumatologii (nowe pawilony w latach 60-tych wybudowała Lady Sue Ryder). Zdjęcia wykonała znana fotografka związana z Konstancinem, Maria Chrząszczowa...

Pan Tomasz Lachowski prócz artykułu podzielił się również swym ciekawym spostrzeżeniem: "Rezydencja Juliana Glassa została wzniesiona w 1939 roku, wedlug projektu Jerzego Gelbarda
i Romana Sigalina. Dla rzeczonego Juliana Glassa, znanego właściciela składów żelaza, ta spółka architektów zbudowała w Warszawie kilka bardzo eleganckich kamienic:
1934-1935 ul. Hoża 27A
1935-1936 ul. Mokotowska 46A
1936-1937 ul. Lwowska 7
1936-1939 ul. Kredytowa 6
1938-1939 ul. Hoża 35
Część z nich ma charakterystyczne wykusze, które
występują także w willi w Konstancinie... "






Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2015-02-27 12:08 przez pionek AGORY.
KONSTANCIN DAROWIZNĄ POKOLEŃ
27 mar 2015 - 06:45:08
W dzisiejszym wydaniu KP wywiad z Ignacym Gogolewskim .Historia ,wspomnienia refleksje... Dziękuję Panie Ignacy...
Re: KONSTANCIN DAROWIZNĄ POKOLEŃ
27 mar 2015 - 09:38:56
W dzisiejszym wydaniu czego? Przepraszam, ale nie każdy zna wszystkie skróty świata.



Wszystkie wypowiedzi na licencji CC-BY-ND.
Re: KONSTANCIN DAROWIZNĄ POKOLEŃ
27 mar 2015 - 09:59:40
i mimo wszystko proszę o umieszczanie takich wpisów w dziale "artykuły warte przeczytania"... gdy powstają wątki które kończą się na dwóch-trzech postach, robi się bałagan.
Re: artykuły warte przeczytania
27 mar 2015 - 14:47:19
Pewnie KP to nie komitet powiatowy, ale Kurier Południowy - link w wątku PRASA LOKALNA
Re: artykuły warte przeczytania
27 mar 2015 - 15:14:07
Niestety pan BB z KJ nie orientuje się co to KP, mimo, że czyta Kc. Tęsknię za czasami, kiedy ludzie pisali całymi zdaniami grinning smiley



Wszystkie wypowiedzi na licencji CC-BY-ND.
Re: artykuły warte przeczytania
07 kwi 2015 - 11:03:39
nie chcę mi się przeklejać poszczególnych zdjęć więc wklejam cały link do mojego ostatniego znaleziska - zamieszczonej w "Musze" niesamowitej satyry na kolejkę Wilanowską, ilustrowanej świetnymi rysunkami!
[www.facebook.com]
Re: artykuły warte przeczytania
12 maj 2015 - 11:24:14
interesujący wywiad z Markiem Roeflerem, właścicielem Villa La Fleur w Konstancinie, która mieści prywatne muzeum polskich artystów z École de Paris. W tym roku pan Marek Roefler znowu otworzy drzwi swojej willi przy ul. Szpitalnej 14 w ramach sobotniej Nocy Muzeów - serdecznie zapraszam!

[www.wysokieobcasy.pl]

z ciekawostek dodam jeszcze, że kilka prac wspaniałego polskiego artysty - Bolesława Biegasa, które są własnością p.Marka, zostało zaprezentowanych w siedzibie nowopowstałej Fundacji im. Bolesława Biegasa w Warszawie w al.Jerozolimskich 51. Jest to w tej chwili jedyne miejsce w Polsce gdzie można zapoznać się z twórczością tego wyśmienitego artysty!
Re: artykuły warte przeczytania
12 maj 2015 - 12:03:17
Ponieważ artykuł w Wysokich Obcasach nie otwiera się bez wykupieniu dostępu, to można poczytać w innych źródłach:

[www.ekonomia.rp.pl]

Tu: [www.polskaniezwykla.pl]
Można otworzyć /pobrać/ Przewodnik Polska Niezwykła, a nim sporo o Kcinie. Jest też wzmianka o Muzeum p. Marka Roeflera

Pisze także Fronda [www.fronda.pl]
Tytuł niezbyt sympatyczny, ale treść ciekawa o tym jak i dlaczego powstało to muzeum
Re: artykuły warte przeczytania
04 lis 2015 - 08:51:26
MARCIN WEINFELD - ARCH. PRUDENTIALU I JEGO REALIZACJA W POWSINIE

(tekst: Tomasz Lachowski, zdjęcia ze zbiorów Tomasza Lachowskiego)

MARCIN WEINFELD - ARCHITEKT PRUDENTIALU I JEGO REALIZACJA W POWSINIE

Zanim przedstawię szczegóły tego dość niezwykłego architektonicznego odkrycia, kilka słów na temat historii Powsina i Lasu Kabackiego w ostatnich latach II Rzeczpospolitej.

Jak podają ogólnodostępne źródła, Park Kultury w Powsinie (nazwany tak w roku 1956) w czasach PRL-u, od końca lat 40-tych, stał się popularnym miejscem relaksu i wypoczynku wielu warszawiaków. Tereny te należały wcześniej do tzw. "klucza wilanowskiego", będącego w posiadaniu rodziny Branickich - właścicieli Wilanowa i około 3 000 hektarów gruntów leżących po obu stronach Wisły, na południe od granic ówczesnej Warszawy. Tak było do 21 grudnia 1938 roku, kiedy to sporządzony został akt kupna-sprzedaży pomiędzy Adamem Branickim, a Gminą Miasta Stołecznego Warszawy, na mocy którego stolica nabyła zalesiony obszar, zwany "Las Kabaty" o powierzchni 919 ha, za cenę szacunkową 3 425 tys. złotych.

Fakt ten jest dość powszechnie znany i wiązany z działaniami na rzecz rozwoju Warszawy, prowadzonymi przez Prezydenta Stefana Starzyńskiego, który już wtedy planował w tym rejonie stworzenie publicznych terenów otwartych na aktywność fizyczną i różnorodną działalność sportową. Dotychczas sądzono, że to właśnie legło u podstaw pomysłu założenia "niesłychanie snobistycznej instytucji"
- jak nazwał ją Antoni Uniechowski - klubu golfowego dla elit finansowych, czyli ówczesnych polskich milionerów. Ale mało kto wie, że historia tego miejsca jest nieco dłuższa - początki działalności "rekreacyjnej" przypadają na lata 1932-33.

W odnalezionym Sprawozdaniu Zarządu Sp. z o.o. "Polski Country Club", wydanym w 1933 roku czytamy, że "(…) 11 kwietnia 1932 r.
została (…) powołana do życia jednostka prawna pod nazwą "Polski Country Club Sp. z o.o.", która po dłuższych poszukiwaniach znalazła teren odpowiadający wszystkim koniecznym dla takiego klubu warunkom, a mianowicie teren w Powsinie Górnym, leżący tuż przy lasach kabackich na wysokich (sic!) wzgórzach". Dalej znajdziemy m.in. informację następującą: "Po dość długich pertraktacjach z Zarządem dóbr Hr. Branickiego i po uprzednim zaaprobowaniu warunków umowy przez Bank Rolny, spółka wydzierżawiła ten teren o przestrzeni ogólnej 50 hektarów, na okres 15 lat za cenę dzierżawną 10.000 zł. rocznie (…) jednocześnie otrzymała opcję nabycia tego terenu w ciągu 3 lat za cenę 200.000 złotych".

Na tym jednak nie koniec. Z lektury sprawozdania dowiadujemy się także, że autorem projektu realizacyjnego pola golfowego był "jeden z najbardziej znanych w Europie architektów golfowych P. Noskowski, który w październiku (1932 przyp. aut.) przyjechał do Warszawy, dokonał potrzebnych pomiarów (…) poczem w styczniu (1933 przyp. aut.) nadesłał opracowane i gotowe plany tej budowy". Można zatem podejrzewać, że prace przy zakładaniu "greenów" rozpoczęto bez zbędnej zwłoki, skoro klub wkrótce przyjął pierwszych gości. Było to miejsce gromadzące elity finansowe II RP, tętniące barwnym, nie tylko sportowym życiem, o czym przeczytać możemy we wspomnieniowej książce Krystyny Uniechowskiej - "Antoni Uniechowski o sobie i innych".

I właśnie w tym miejscu możemy ujawnić prawdziwie sensacyjną informację - wszystko wskazuje na to, że autorem projektu drewnianego budynku klubowego z podcieniami, który nieco rozbudowany istnieje do dzisiaj i pełni rolę świetlico-kawiarni, był architekt Marcin Weinfeld, twórca i kierownik budowy najwyższego budynku przedwojennej Warszawy - "Prudential House" - siedziby "Towarzystwa Ubezpieczeń Przezorność" przy pl. Napoleona (budowę zakończono w 1933 roku). Z treści sprawozdania wynika, że arch. Juliusz Zaleski, zastępca kierownika budowy tegoż Prudentialu, był także zaangażowany w budowę siedziby "Polskiego Country Clubu".

Jak to możliwe, że oba projekty wyszły spod ręki tego samego architekta? Skąd wzięła się ta "niekompatybilność"? Z jednej strony mamy do czynienia z supernowoczesnym, monumentalnym biurowo-apartamentowym gmachem w centrum stolicy, z drugiej zaś ze skromnym, drewnianym budynkiem klubowym, leżącym na skraju lasu, w pobliżu torów wilanowskiej kolejki i drogi łączącej Warszawę z ówczesną osadą Skolimów-Konstancin.

Rozwiązanie tej zagadki okazało się bardzo proste. Otóż, prezesem komitetu budowy i członkiem zarządu Towarzystwa "Przezorność" był wówczas inż. Szymon Landau, który zasiadał we władzach "Polskiego Country Clubu Sp. z o.o." - prywatnie właściciel okazałej willi Piaski w Konstancinie, której projektantem był nie kto inny tylko Marcin Weinfeld.

Jak widać, kontakty i znajomości były zawsze w cenie, a należąc do "dobrego towarzystwa" nie trzeba było długo czekać na kolejne zlecenia. Zresztą w drugiej połowie lat 30-tych XX wieku, w swoistej "symbiozie" inwestorsko-architektonicznej działali m.in. Józef Gelbard do spółki z Romanem Sigalinem (oraz ich zleceniodawcy), a także Lucjan Korngold (wraz ze swoimi licznymi inwestorami).

Fakt wcześniejszego, niż podawano dotychczas, powstania Polskiego Country Clubu w Powsinie potwierdza, choć może niezupełnie bezpośrednio, data wydania pierwszego polskiego podręcznika - "Zarys gry w golfa" autorstwa Adama Gubatty ukazał się w roku 1932, nakładem Biblioteczki Sportowej, wydawanej przez Główną Księgarnię Wojskową.

Twórczość Marcina Weinfelda, poza "Prudentialem" i nieistniejącym już powojennym budynkiem znienawidzonej "cenzury" przy ul. Mysiej 3, jest ciągle mało znana. Takie "perełki", których odnajduję ostatnio coraz więcej wypełniają dotychczasową "pustkę poznawczą" i pozwalają budować (sic!) archiwum obiektów, zaprojektowanych przez jednego z wybitniejszych polskich architektów XX wieku.

A Park Kultury w Powsinie, jak przeszło 80 lat temu, tak i dzisiaj, o każdej porze roku przyciąga tłumy - wybór lokalizacji, dokonany przez założycieli "Polskiego Country Clubu Sp. z o.o." okazał się strzałem w dziesiątkę...


Tomasz Lachowski



Marcin Weinfeld



Szymon Landau



wzmianka o wpisie do Rejestru handlowego "Polski Country Club Sp. z o.o." (1933)



widok z tarasu budynku klubowego, Arkady, 1938



widok budynku klubowego, Stolica, 1954



droga na skarpie, pocztówka prywatna, 1933
Re: artykuły warte przeczytania
20 lis 2015 - 09:17:47
Z artykułu z 1931 roku :
„(…) Tuż za wrotami owemi, po obu brzegach rzeki (Jeziorki), rozsiadła się w dawnych już bardzo czasach osada Jeziorna, której mianem często mylnie chrzczą rzekę na mapach. Osada, w połowie co najmniej zamieszkała dziś przez Żydów, początkiem swym niezmiernie odległych sięga czasów, bowiem już w 1607 r. rokoszanie, stronnicy Zebrzydowskiego, na jej polach uchwalili słynny manifest do Zygmunta III. Dziś krajoznawcę pociągnąć tu może tylko możliwość spotkania się, z należącym już do antyków muzealnych, okazem włościanina w tzw. stroju wilanowskim, który przechował się jeszcze w Wilanowie (najmniej), Powsinie i Jeziornie. Z dziecięcych lat moich pamiętam, z jak niezmiernem zdziwieniem rozwierałem oczy, gdy przez matkę, za rękę, do kościoła wiedziony, widział przy niedzieli starych włościan w czarnych, czerwono szamerowanych sukmanach (…)”
c.d.n.




rycina z 1902 r. przedstawia miszkańca Słomczyna w stroju wilanowskim
Re: artykuły warte przeczytania
20 lis 2015 - 11:32:43
Quote
pionek AGORY
Z artykułu z 1931 roku :
„(…) Tuż za wrotami owemi, po obu brzegach rzeki (Jeziorki), rozsiadła się w dawnych już bardzo czasach osada Jeziorna, której mianem często mylnie chrzczą rzekę na mapach.

Czy to znaczy, że nasza poczciwa rzeka nosiła kiedyś inne imię?
Re: artykuły warte przeczytania
20 lis 2015 - 12:16:13
na starych mapach występuje nieraz jako rzeka Jeziorna.
Re: artykuły warte przeczytania
25 lis 2015 - 09:12:28
c.d. artykułu z 1931 r

„(..)Słynna przez „Mirkowską fabrykę papieru” Jeziorna przepiękne ma okolice. Na łęgach rozległych tarasu zalewowego, wśród kwaśnych miejscami łąk upiększonych zakisłemi bagniskami, z rdzawą, podskórną, za lada naciskiem wychlapującą na wierzch, wodą, nad szczątkami łach wiślanych, co tu i ówdzie modrą powierzchnią zastoisk cichych, w wieńcu wierzb, półksiężycowatym obwodem zamknięte święcą, stare wsie i dwory, jak Bielawa, Słomczyn i Obory, siedzą utajone w gajach czeremch, wierzb, topoli i sadów wspaniałych. Tu, wśród nadwiślańskich żyznych gleb, trafiają się i takie bezludne mokradła, istne wertepy, żerowiska racze, które w dzień jedynie czaple i wszelka dzicz skrzydlata nawiedza, a wieczorem rzesza bosych obdartusów z ‘kancerkami” na połów raków (…)”

(na zdjęciu rozlewiska między papiernią a Jeziorką)




Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2015-11-25 09:12 przez pionek AGORY.
Re: artykuły warte przeczytania
26 lis 2015 - 08:50:56
i ostatnia część artykułu z 1931 roku:

„(…) Pod bokiem że niemal Jeziorny, w południowo-wschodnim od niej kierunku, przy drodze do Obór, u stóp wyniosłego i urwistego brzegu starej Wisły leży tzw. Grapa, przepiękny, choć młody las mieszany, w przeważającej części liściasty, gdzie właściciel Obór hoduje bażanty. Owa Grapa z tego względu jest charakterystyczna, że na jej terenie, w starym, wiślanym łożysku niewielkie złoża brudnej soli kuchennej zalegają. Gdy chciwa dłoń grabieżcy szwaba wyciskała resztki soków z lechickiej, starej ziemi – nędza miejscowa w tajemnicy przed okupantami kopała tę sól… Jesienią 1925 r. ciemny, nędzą żarty drwal z Jeziorny karczował na Grapie starą porębę. Mordował się właśnie nad wykopaniem olbrzymiej, po parusetletnim dębie karpy i, o dziwo, w splotowisku potężnych korzeni zdumione źrenice drwala ujrzały dziwacznych kształtów kamienie, ni to topór, ni to młot, to znowu drobne, wydłużone, ostre krzemyki. Wybrał poczciwiec co większe, ognisko nimi zamierzał obłożyć, lecz dziewuszka jego, co obiad w dwojakach ojcu przyniosła, zgarnęła kamienie do kosza i z trudem znacznym, bo ciężkie były, poniosła je do szkoły. Kamienie okazały się narzędziami z epoki kamienia łupanego… Na piaszczystych obszarach prawobrzeżnych Jeziorki, porosłych sosnowemi lasami, zaległy zdrowotne, dość modne i bardzo drogie letniska, zwane letnim salonem Warszawy. Dominujące wśród nich położenie zajmuje mnogi w piękne motywy krajobrazowe Skolimów, na zachód zaś odeń, wśród wydm, karłowatą sośniną porosłych, przysiadły Chylice i Chyliczki i na wschód, bezpośrednio doń dotykający, ulicą tylko oddzielony, wytworny, w gajach brzozowo-dębowych utajony Konstancin, wraz z nowopowstającą wśród rozparcelowanych borów oborskich Królewską Górą.””

(na zdjęciu park Grapa, początek XX wieku)
Re: artykuły warte przeczytania
27 lis 2015 - 12:16:58
była już tutejsza ciekawostka lotnicza sprzed II wojny, opracowana historycznie przez Dawida Miszkiewicza, a dziś będzie coś trochę starszego:



zdjęcie szybowca podczas lotów w Klarysewie w 1912 roku

"Szybowiec zbudowany w 1912 roku przez grupę uczniów gimnazjum im. Chrzanowskiego w Warszawie. Byli to: Wacław Jędrzejewicz (przyszły minister oświaty), Leonard Możdżeński, Wacław Niwiński i Lech Niemojewski (późniejszy publicysta).

Szybowiec był projektu Witolda Rumbowicza i Tomasza Flegiera. Młodzi konstruktorzy doświadczenie swe zbierali pracując uprzednio przy budowie samolotu Zbierańskiego i Cywińskiego. Patronat nad budową szybowca objęła fabryka papieru w Jeziornie.

Sam szybowiec był w układzie Chanute'a - czyli pilot zajmował pozycję wiszącą, a zamiast podwozia używał swych nóg. Sterowanie odbywało się poprzez wychylanie ciała i zmianę położenia środka ciężkości.

W lecie 1912 roku w Klarysewie pod Warszawą wykonano wiele lotów. Najlżejszy z konstruktorów - oblatywaczy Jędrzejewicz wykonał loty na dystansie od 200 do 300 metrów osiągając wysokość do 20 metrów.

Szybowiec został rozbity w jednym z lotów Jędrzejewicza kiedy to pękł pręt bambusowy podtrzymujący pilota. Sam Jędrzejewicz był ponoć dość ciężko potłuczony.

Szybowiec miał konstrukcję drewnianą w układzie dwupłata. Kadłub był wykonany z prętów bambusowych. Skrzydła drewniane kryte płótnem. Usterzenie skrzynkowe. Załogę szybowca stanowił pilot."


całość na stronie: [www.shinden.org]
Re: artykuły warte przeczytania
03 gru 2015 - 11:02:01
jak donosi Super Express, w willi "Grażyna" należącej do Maryli Rodowicz nadal straszy.

"Maryla Rodowicz mieszka w podwarszawskim Konstancinie. Jej willa ma ponad 100 lat i śmiało można powiedzieć, że to dom z duszą, ba! nawet wieloma duszami. Zmarło w nim wielu ludzi, którzy, jak się okazuje, do dziś nie dają spokoju piosenkarce.

- W moim domu cały czas straszy. Czasami tak mocno stuka, że to jest dziwne - mówi słynna wokalistka.

Maryla duchów wprawdzie nie widziała, ale ma dowód, że są obok niej.

- Moje koty patrzą w jeden punkt i jeży im się sierść na grzbiecie. Potem wodzą za czymś wzrokiem. One po prostu widzą to, czego ja nie widzę. A podobno koty widzą więcej - tłumaczy Rodowicz.

Gwiazda estrady jest przekonana, że duchy, które nie dają jej spokoju, kiedyś mieszkały, a potem zmarły w jej domu.

- Zazwyczaj stuka w okolicy kredensu z kieliszkami, bo w tym domu mieszkało sporo pijaków. Po wojnie właścicielom zabierano wille i osiedlano w ich meneli. Zanim ja tam zamieszkałam, zmarło w nim parę osób, niektórzy nawet popełniali samobójstwa, więc to zapewne ich słychać w moim domu - dodaje piosenkarka.

Jeszcze kilka lat temu Maryla myślała, by poprosić o pomoc egzorcystę, który raz na zawsze wypędziłby z jej domu duchy. Ale tego nie zrobiła.

- Nie szukam egzorcysty, bo dobrze żyję z moimi duchami, są przyjazne. Nie boję się ich, a nawet się do nich przyzwyczaiłam - zapewnia artystka"

(http://www.se.pl/rozrywka/gwiazdy/rodowicz-w-moim-domu-strasza-duchy-meneli_738355.html)

willa "Grażyna" początkowo nazywała się "Więzień" - skąd taka dziwna nazwa? Nie wiem. (Paweł Komosa na swojej stronie kiedyś wrzucał ciekawą ilustrację tej willi z początku XX wieku, niestety nie mogę jej teraz znaleźć).
Po wojnie willę obciążono przymusowym kwaterunkiem. Do lat 90-tych nędzniała w oczach - wówczas można było kręcić tam niejeden horror. Od zniszczenia uratowała ją Maryla Rodowicz, przeprowadzając wszystkie niezbędne remonty.

Przypominam że to nie jedyna tutejsza willa, nawiedzana
Przykro nam, ale tylko zarejestrowane osoby mogą pisać na tym forum.

Kliknij żeby zalogować