ja już wielokrotnie mówiłem, że informacja w stylu 'odbyto spotkanie' nie wnosi nic i szkoda nawet na jej sporządzanie urzędniczego czasu...
co nie zmienia faktu, że jakaś spójna forma komunikacji z mieszkańcami istnieć winna...
wg mnie najbardziej skuteczny byłby gminny biuletyn (raczej nie częściej niż raz na kwartał) wrzucany do skrzynek...

O biuletyn gminny drukowany toczę boje od kilku lat. Taki biuletyn w Milanówku opracowują urzędnicy - jakiś czas temu pracownicy ref ochrony środowiska, potem sekretarz gminy , a teraz prowadzi go (jak wynika ze stopki redakcyjnej w sierpniowym numerze 2011 str 22), Kierownik Biura Promocji Miasta Magdalena Sitko, wszyscy w ramach swych obowiązków


źródło: [www.milanowek.pl]

Ale w Kcinie urzędnicy sa tak zapracowani, że strach o tym pomyśleć.

2 lata temu - podczas sesji RM zaproponowałyśmy (ja i moja znajoma dziennikarka - na emeryturze), że będziemy taki biuletyn robić za darmo - gmina płaciłaby za naświetlanie, druk, papier i dystrybucje. Kosztowałoby to (wtedy) przy nakładzie 5 tys egz ok 2000 za jedno wydanie - mogłoby się ukazywać raz na kwartał, czy co 2 mies. Potrzebne byłyby nam materiały, które mogłyby od UMiGu, RM i jednostek gminnych przychodzić mailami, a my robiłybysmy redakcję tekstów i układały w sensowną całość. Odpowiedź nie nadeszła...

na starym forum był wątek o gospodarce śmieciowej, w nim - o komposterze. Wiosną któryś z radnych przytoczył jeden z argumentów burmistrza (a może któregoś v-ce) przeciw komposterowi, a argument brzmiał mniej więcej tak: po co taka wielka maszyna na trochę trawy latem. Powalający argument, powalająca "wiedza" o meritum Szkoda, że tak szczere wynurzenia szefów gminy(na każdy temat) nie docierają do szerokiego ogółu - wtedy dopiero byłaby transparencja ! Chętnie przeczytałabym w drukowanym BIPie "pytania i odpowiedzi" - a w odpowiedziach wypunktowane argumenty za i przeciw, konkretne daty (jeśli coś "da sie zrobić", to kiedy, a jeśli nie, to dlaczego) oraz nazwiska osób odpowiedzialnych za każdziutką sprawę ważną dla mieszkańców. Za odpowiedzi obnażające niekompetencję - odwołanie ze stanowiska.
... dla niewtajemniczonych: surowcem dla kompostera są prawie wszystkie odpady organiczne (przez okrągły rok) - a nie "troche trawy latem"

mania
O biuletyn gminny drukowany toczę boje od kilku lat. Taki biuletyn w Milanówku opracowują urzędnicy - jakiś czas temu pracownicy ref ochrony środowiska, potem sekretarz gminy , a teraz prowadzi go (jak wynika ze stopki redakcyjnej w sierpniowym numerze 2011 str 22), Kierownik Biura Promocji Miasta Magdalena Sitko, wszyscy w ramach swych obowiązków

a są miejsca w naszej gminie, gdzie lokalne biuletyny są wydawane

A może jak już się czepiamy to tak uczciwie , co maniu; strasznie mnie drażni manipulacja faktami taka z poprzedniego systemu. W Milanówku jest BIP w formie elektronicznej i co.... i redaguje go inna osoba. A to oznacza że są tam dwie osoby czyli dwa razy wiecej niż w Konstancinie. źródło: [www.bip.milanowek.pl]

Ale w Kcinie nie ma biuletynu drukowanego, jest BIP i stronka gminna. Oba kulawe, niechby więc informacje ukazywały bez opóźnień, bez błędów, podane estetycznie i czytelnie.

Proszę porównać zakładkę WYBORY w Kcinie i w Milanówku czy w Lesznowoli

w Milanówku - informacje podane jasno i czytelnie: [www.milanowek.pl] - otwierasz link i widzisz .
podobnie w Lesznowoli: [www.lesznowola.pl],
a w Kcinie musisz sie dokopywać - terminy zgłaszania niebawem miną i ktos może przegapić np. by móc załosować korespondencyjnie

Hm... znowu ciekawie...teraz to osoba publikująca na stronie www przygotowuje nań cały materiał...! co do konsekwencji wypowiedzi -w poprzedniej części tego wątku została wymieniona lista obowiązków, z których powinien sumiennie wywiązywać się wydział promocji - jakoś nie wynika z tego, że zajmuje się tylko prowadzeniem gminnej strony i BIP...
i pytanie - czy w świetle "sumiennej" oceny mani wszyscy urzędnicy (przedstawiciele administracji samorządowej, rządowej) są oceniani tak samo?

Piszę o tym co widzę, w UMiGu nie bywam, więc nie patrzę czy urzędnicy śpią na biurkach, graja w warcaby, czy biegają po targu

A jesli chodzi o obowiązki, to przecież to stoi napisane w BIP, co cytowałam wyżej. Przypomnę w takim razie:

Do zakresu działania Biura do spraw Współpracy Zagranicznej i Promocji należy:

2) w obrębie promocji:

1.realizacja polityki informacyjnej Gminy,

2.utrzymywanie kontaktów z mediami,

3.organizowanie konferencji i wywiadów,

4.udostępnienie i opracowywanie materiałów o Gminie,

5.współpraca z dziennikarzami,

6.aktywne uczestnictwo w procesie udostępniania informacji publicznych,


Prowadzenie BIP i strony internetowej gminy to nie jest właśnie to co wymienione w punktach: 1. 4. i 6. ?

Z wypowiedzi burmistrza na czwartkowej sesji zrozumiałem, że będzie w UMiG zatrudniona jeszcze jedna osoba, zajmująca się promocją gminy.

Ocena urzędników należy do kompetencji burmistrza. Dla mieszkańców jest tak naprawdę mało istotna. Mieszkańców interesuje to, żeby byli na czas powiadamiani o posiedzeniach, sesjach, uchwałach i postępowaniach, które ich bezpośrednio w danym rejonie / sołectwie dotyczą. Kto i w jakiej formie to zrobi, to już decyzja władzy wykonawczej. Ja byłbym jednak za tym, żeby informacja była częstsza niż kwartalny biuletyn i skierowana osobno do mieszkańców każdego konkretnego obszaru, za to - w bardzo prostej formie (czytelnie wypunktowana na kartce A5 wrzuconej do skrzynki albo / lub plakacie A3 zawieszonym na zamykanej tablicy), z nagłówkiem, który nie będzie kojarzył się z komercyjną ulotką. Kto ma te informacje przygotować? Mogliby to wziąć na siebie radni z poszczególnych sołectw, jednak we współpracy z burmistrzem i UMiG, bo radny nie ma pełnego oglądu zakresu prac Urzędu. Mam zamiar zaproponować kolegom i koleżankom radnym takie rozwiązanie, z tym, że druk sfinansuje Urząd, a wydziały przygotują dla Rady krótkie miesięczne sprawozdania z podziałem na dzielnice / sołectwa. Nie widzę w tym wielkiego obciążenia dla urzędników. My takie sprawozdania w szkole przygotowujemy regularnie o każdym dziecku, a przecież sołectw jest znacznie mniej i nie w każdym coś się w danym miesiącu szykuje.

Informacja publiczna jest podstawą demokracji, podobnie - konsultacje społeczne. Jeśli te dwie formy będą u nas szwankować, to pozostają tradycyjnie usankcjonowane prawem naszych przodków instytucji demokratyczne dawnej Rzeczpospolitej: konfederacje, pacta conventa (z burmistrzem) oraz sejmiki (sołeckie) z instrukcjami dla wybranych posłów (radnych)

Tak - i owszem jest napisane... ale jak widać stronkę wcześniej wymienione są też i inne obowiązki... i chyba nie należy do nich tworzenie wszystkich merytorycznych treści UMIG, bo też osoba prowadząca musiałaby zdecydowanie posiadać wielce ponadprzeciętne umiejętności i wiedzę..

a spanie na biurkach chyba raczej nie byłoby możliwe z powodu zbyt dużego natężenia ruchu na ul. Warszawskiej!

chyba nie należy do nich tworzenie wszystkich merytorycznych treści UMIG

oczywiście, że nie - na zatrudnienie w wydziale promocji geniusza co by się znał na geodezji, inwestycjach, ochronie środowiska i obowiazkach straży miejskiej - PODATNIKÓW nie byłoby stać, ale na kumatego pracownika umiejącego pisać i potrafiącego dokonać korekty nadsyłanych tekstów, żeby było po polsku owszem.

Jestem ciekaw jak daleko jest w stanie pani się posunąć w obrażaniu pracowników UMIG... To świetnie że w tak szacownym mieście jak Konstancin jest osoba, której EGO jest większe niż dochód na jednego mieszkańca...Brak słów.....

Rozumiem, Obywatelu, że ty dla przeciwwagi masz zamiar jedynie chwalić urzędników za pasmo nieustających sukcesów, których końca nie widać? A krytykować za nic nie widzisz potrzeby?

---

Wszystkie wypowiedzi na licencji CC-BY-ND.

Nie, ale oczekuje że będziemy każdego oceniać uczciwie. Zdaje się że w państwie polskim pewne wartości są chronione prawnie. Obrażanie urzędnika samorządowego i państwowego bo komuś nie podoba się strona gminy i z tego powodu jest nie kumaty i nie zna jeżyka polskiego jest hm.... pozbawionym sensu atakiem personalnym - takie powiedzenie czegoś aby być zauważonym

No to się nieco różnimy spojrzeniem, bo to nie jest "komuś nie podoba się strona gminy i z tego powodu jest nie kumaty i nie zna jeżyka polskiego" (pomijając, że nie wiem, czy jest taki gatunek "jeż polski", musiałbym sprawdzić).

Trudno "być niekumatym" dlatego, że coś komuś się nie podoba, to raz. Prędzej, kiedy się czegoś nie rozumie. A to też może mieć inne powody.

Strona jest nieaktualna, prowadzona w sposób utrudniający uzyskanie informacji, albo prezentująca informacje niebędące informacjami (np. odbyło się spotkanie w sprawie x - z którego to faktu nie wynika nic), natomiast nieznajomością języka wykazują się raczej osoby redagujące teksty niż czytelnicy. Chyba, że pojawił się ostatnio jakiś nowy język.

Więc jeśli ktoś pracuje kiepsko, to trzeba o tym mówić. I nie ma nic obraźliwego w wytykaniu kiepskiej pracy. Co najwyżej forma może być obraźliwa.

A ja tu widzę kogoś, kto albo prowadzi krucjatę z ramienia rzekomo pokrzywdzonych, albo kogoś, kto żywi personalną urazę

---

Wszystkie wypowiedzi na licencji CC-BY-ND.

widzę, że temat znowu zainteresował moderatora... i zaczyna pisać coraz ostrzejsze teksty...!
jaką krucjatę? i jakich pokrzywdzonych? chyba, że jest to idealistyczna krucjata w walce o prawdę?
zwracam tylko uwagę, że prawo nie pozwala obrażać ...
od 2 dni próbuję wytłumaczyć, że osoba publikująca na stronie www nie odpowiada za merytoryczną treść wypowiedzi gdyż/ponieważ istnieje osoba tworząca treść/weryfikator/publikujący czyli TRZY osoby nie jedna
przykład: [bip.warszawa.pl] (dół strony)
Co do jeż-a polskiego oglądam film jednocześnie.

Nagle z dwóch się w ogóle trzy zrobiły.

Biuro odpowiada za:


4.udostępnienie i opracowywanie materiałów o Gminie,


Przez to opracowywanie rozumiem redakcję, aby teksty były po polsku, a nie po polskiemu. Czyli co najmniej jedna nie wykonuje swojej pracy. A druga, wieszająca takie kwiatki, nie czyta tylko bezrefleksyjnie wrzuca, więc dla mnie też wykonuje swoją pracę kiepsko.

Jednym słowem zamiast jednej źle pracującej osoby mamy teraz przynajmniej dwie źle pracujące osoby.

No, ale skoro stwierdzenie, że ktoś pracuje źle jest obraźliwe, to ja nie wiem.

---

Wszystkie wypowiedzi na licencji CC-BY-ND.

Gminna strona i urzędnicy pracujący w pocie czoła...

BiP prowadzony jest niechlujnie, niestarannie i niekonsekwentnie. Prowadzenie takich stron polega zwykle na wprowadzaniu informacji w sposób nieznacznie bardziej skomplikowany niż publikacja postu na forum, bo layout strony jest zwykle gotowcem dostarczonym na zamówienie. Osoba nieco zdolniejsza niż dziecko z 4-klasy podstawówki bez problemu sobie z tym poradzi.

Część uchwał (szczególnie tych starszych), opatrzona jest tytułem, który nic nie mówi na temat treści dokumentu. A szukaj sobie jak chcesz i otwieraj wszystko...
Część informacji wprowadzona w trybie tekstowym (i nierzadko strona się rozjeżdża), część w postaci załączonych plików pdf. O niekonsekwentnym formatowaniu tekstu nawet nie ma co mówić, bo to widocznie przerasta możliwości.
Dokumenty skanowane są często niestarannie, bo włożyć równo kartkę do skanera, to przecież problem. Budżet bije chyba wszystko na głowę, bo rzygać się chce przy przeglądaniu kolejnych bardzo czytelnych stron. Żeby cokolwiek w budżecie znaleźć trzeba czekać na publikację w dzienniku urzędowym, bo tam pdf jak należy z możliwością pracy nad tekstem, a nie bitmapa po skanie z dziesiątej kserokopii. Ale jak chcesz to znajdź sobie sam, bo w urzędzie gminy nikt nie podlinkuje czegoś, co wygląda o niebo lepiej.

Konstanciński BiP wygląda jak brudnopis i nie jest to wina layoutu, bo są inne gminy, które jadą na tym samym, ale efekty uzyskują znacznie lepsze.

Do dupy taka promocja się nadaje i dziw bierze, że ktoś za to odpowiedzialny nie wyleciał jeszcze na zbity pysk.



Zmieniany 2 raz(y). Ostatnia zmiana 2011-09-13 00:46 przez czaknoris.

a ja mogę tylko powiedzieć, że Pani Agnieszka zgłaszała konieczność zmiany BIP od momentu swojego przyjścia do pracy.
A jej obowiązki obejmują również sporo innych zadań tu niewymienionych - można się zdziwić, jakich.
Jest jedną z nielicznych osób w tym Urzędzie, z którą ja osobiście chciałabym pracować.
pozdrawiam
maria

Strona internetowa UMiG Konstancin-Jeziorna oraz biuletyn bip jest:

1. wizytówką urzędu
2. zbiorem informacji dla mieszkańców i innych osób,
3. bardzo ważnym elementem promocji gminy.

Żadna z tych funkcji nie spełnia podstawowych oczekiwań, niezależnie od tego kto i za co odpowiada. Dla każdego mieszkańca jest istotne, żeby łatwo mógł znaleźć potrzebą informację - prostą, czytelną i wyczerpującą. Nie jest do tego potrzebne np. w sprawie wyborów zamieszczanie zarządzeń burmistrza, ale jasna i czytelna informacja o tym kiedy, gdzie, jakie są istotne sprawy dla wyborcy, w jaki sposób można głosować itd.

Chcąc znaleźć informację o uchwałach Rady, trzeba mieć dużo czasu i cierpliwości, bo komu coś mówi informacja o nr uchwały i zero info czego ta uchwała dotyczy (vide Czaknoris). Mnie wyjątkowo razi zamieszczanie skanów dokumentów, w tym firmowanych przez burmistrza, bez podpisu i bez daty; jest to lekceważące zarówno dla osoby Pana Burmistrza jak i dla mnie jako mieszkanki, bo właściwie co to za dokumenty.

I jeszcze jedna, może najważniejsza sprawa - mieszkańcy mają prawo do oceniania zarówno polityki informacyjnej UMiG jak i pracy urzędu, niezależnie od tego kto tę pracę wykonuje.

Miałabym o wiele więcej empatii w stosunku do konkretnego urzędnika, gdybym przeczytała, że dział jest jest w tej chwili wstanie reorganizacji - jest nabór na dodatkowe stanowisko i sprawy za kilka tygodni znacznie się poprawią.

Z wielkim szacunkiem do opinii Marii n/t pani Agnieszki z Działu Promocji - mam inne zdanie, bo samo zgłaszanie konieczności zmiany bip "od momentu przyjścia do pracy" - nie jest tym samym co zmiana bip.