RADA MIEJSKA I UMiG PO CICHU MANIPULUJĄ PRZY STATUCIE UZDROWISKA
Wysłane przez:
Tomasz Zymer
(---.knc.pl)
Data: 20 kwi 2012 - 21:17:54
RADA MIEJSKA I UMiG MANIPULUJĄ PRZY STATUCIE UZDROWISKA KONSTANCIN-JEZIORNA - 26 KWIETNIA NA SESJI RADY OK. GODZ. 16ej GŁOSOWANIE NAD POŚPIESZNIE WPROWADZONĄ z BŁĘDAMI UCHWAŁĄ
Sytuacja rozwija się dynamicznie. Wczoraj dostaliśmy projekt uchwały o zmianie Statutu Uzdrowiska, tym razem już uzupełniony o postulaty Komisji Uzdrowiskowej dotyczące procentów powierzchni biologicznie czynnej w poszczególnych strefach, z informacją taką, że urząd przeprasza za omyłkowe przesłanie projektu bez jednej zeskanowanej strony (przesłany w środę projekt w ogóle nie zawierał zapisów dotyczących stref). Komisja Budżetu natychmiast zażyczyła sobie dyskusję nad tym nowym projektem (to juz trzecia wersja) - tak, jakby to był temat właściwy dla tej komisji - i 6 głosami za, 1 przeciw (Zymer) przegłosowała obniżenie procentu powierzchni biologicznie czynnej w strefie C z proponowanych przez Komisję Uzdrowiskową 60% do ustawowego minimum, czyli - 45%.
Szczególnie ciekawa była tu postawa p. Marka Skowrońskiego, przewodniczącego Komisji Uzdrowiskowej, który dotarł na posiedzenie jak zwykle w późnych godzinach wieczornych, by oświadczyć, że on co prawda głosował w swojej komisji za 60%, ale tylko dlatego, że sądził, iż taki zapis nie będzie kontrowersyjny, a skoro wywołuje on emocje, to on się teraz wycofuje i będzie głosował za 45%. Najwięcej za zmniejszeniem powierzchni biologicznie czynnej na obszarach wiejskich gardłowali radni Sławomir Kanabus z Gassów i Bogusław Komosa z Bielawy, powtarzając kompletnie mylną argumentację, że rzekomo 60-procentowy uśredniony wskaźnik powierzchni w strefie C będzie utrudniał utwardzenie podwórka czy zabudowę siedliska. Tymczasem zapis dotyczy średniej dla całej strefy, a nie - czyjegoś siedliska, bo o lokalnych zapisach decydują plany miejscowe. Co prawda p. przewodniczący Andrzej Cieślawski rozsądnie przypominał, że obecnie rzeczywisty wskaźnik powierzchni biologicznie czynnej w strefie C wynosi znacznie ponad 90% i nie zmieni się istotnie, bo strefa ta to w przeważającej większości pola, lasy i łąki, w tym duże obszary chronione (rezerwaty, Natura 2000). Żeby wskaźnik spadł poniżej 60%, na terenach wiejskich musiałyby powstać w obszarze zalewowym nad Wisłą wielkie osiedla mieszkaniowe. Na to, jak rozumiem, chcą zezwolić radni Skowroński, Kanabus i inni. Szkoda, że jednocześnie ci sami radni blokują usunięcie uciążliwego przemysłu z Mirkowa pod hasłem, iż jakoby grozi to... budową wielkiego osiedla, mimo, że nie pozwala na to studium uwarunkowań. Mamy zatem w gminie nowe lobby przemysłowo-deweloperskie, któremu przewodniczą szefowie Komisji Ochrony Środowiska oraz Uzdrowiskowej. Niezły dowcip.
Wszystko wskazuje na to, że na najbliższej sesji 26 kwietnia zostanie przegłosowana zmiana statutu uzdrowiska z 45% wskaźnikiem w strefie C. Wydaje się, że poza mną i p. Jadwigą Magdziarz, nie będzie wielu chętnych do obrony wyższego wskaźnika. Wczoraj na posiedzeniu komisji wspominałem też, że tak ważny temat wymaga konsultacji społecznych, że w 2008 roku zebraliśmy ok. 5 tysięcy podpisów w strawie strefy C, a przy uchwalaniu Statutu w 2006 roku zainteresowanie społeczne było ogromne, więc nie można teraz tak po prostu podejmować kluczowych decyzji za plecami ludzi. Moje argumenty nie wzbudziły żadnego zainteresowania reszty obecnych. Przeważała opinia, że ustawowe 45% jest zapisem kompletnie niekontrowersyjnym, podobnie, jak reszta zmian - i nie ma o czym z ludźmi dyskutować.
Przed wyborami jednomandatowymi mamy próbkę tego, jak Rada traktuje konsultacje społeczne. Radni zaczynają się coraz bardziej koncentrować na własnym wąskim okręgu, z którego mogą zostać wybrani. Jeden walczy, by wszystkie podłączenia do kanalizacji w tym roku były wyłącznie w Gassach, mimo, że czeka kilka wsi z gotową siecią w tym rejonie. Drugi dąży do zmian w planach miejscowych Bielawy jeszcze w tej kadencji, jakby nie było dziesiątek innych obszarów, które planów nie mają lub mają fatalne (jak Mirków). Sprawy ogólnie ważne, kluczowe, takie, jak statut uzdrowiska czy rozwiązanie problemu uciążliwego przemysłu i usług, stają się narzędziami wyborczej gry. Bardzo to smutne. I smutne też, że już ani tysiąc, ani pięć tysięcy podpisów mieszkańców nic dla Rady i UMiG nie znaczy.
Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2012-04-20 21:47 przez Tomasz Zymer.