W tym roku lato jest gorące. W Jeziornie spokojnie otwieram okno w dzień i wieczorem i do mieszkania żadne owady nie wpadają. Spróbujcie jednak otworzyc okno lub usiąśc na ławce w jednej z nadwiślańskich wsi. Niedawno miałam okazję się o tym przekonac. Usiadłam na ławce i po chwili musiałam ją opuścic, bo zaatakowało mnie całe stado much. Podobnie jest w mieszkaniu po otwarciu okna. Dodam, że w pobliżu nie ma żadnych zwierząt typu świnie czy krowy. Czy nie można byłoby jakimś preparatem spryskac terenów wiejskich w gminie, żeby ich mieszkańcy mogli odetchnąc od agresywnych much czy komarów? Podobno po wojnie takie działania były podejmowane i efekt był zadowalający tzn. muchy zniknęły i to na kilka lat. Czy to jest zbyt kosztowne działanie dla gminy czy też inne względy przeciwko temu przemawiają? Czy mógłby na ten temat wypowiedziec się ktoś kompetentny z Urzędu Gminy?

tu o ew. opryskiwaniu p. komarom: [www.konstancin.com]
Radny jest przeciw.

Może we wiosce w kubłach na odpady coś się lęgnie?
W blokach wywózkę odpadów zmieszanych macie 3 razy w tygodniu, a w domkach (w mieście i w sołectwach) wywozi się co 2 tygodnie i podobnie segregowane - w blokach - co tydzień, a jednorodzinni raz w miesiącu. Wystarczy, że wrzucisz nieumyty kubek po serku, to po kilku dniach jest "odjazd", a muchy mają frajdę.

Nawet hitler przegrał walkę z komarami.
Niektórzy nie powinni wogóle wychodzic ze swojego bezpiecznego kokona na zewnątrz, bo muchy komary, gzy, pchły, kleszcze i mnóstwo innego wszelakiego świństwa. Najlepiej to co nie pasuje do moich pogladów wytruć i wystrzelać. Do środowiska trzeba się dostosowywać a nie naturę dostosowywać do siebie przy okazji niszcząc wszystko dookoła
Pozdrawiam



Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2013-08-20 14:56 przez Arkadio.

Święte słowa Arkadio



Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2013-08-20 20:19 przez AK.