Wysłane przez:
Tomasz Zymer
(---.mazowieckiesieci.pl)
Kraina Jeziorki rajem dla rowerzystów - podaje oficjalna strona gminna: [
www.konstancinjeziorna.pl] odsyłając na specjalną stronę poświęconą nowym szlakom wytyczonym w ramach projektu Stowarzyszenia Zlewni.
Na co może liczyć rowerzysta na szlakach Krainy Jeziorki?
Po pierwsze - na 10 nowych wiat: co prawda nie w naszej gminie i nie chronią one za bardzo przed deszczem, zimnem ani wiatrem (wysokie daszki kryte elegancką dachówką, ścian brak), ale za to przy wiatach są extra stojaki na nasze pojazdy.
Po drugie - kiedy już wjedzie na ruchliwą drogę wojewódzką, samochodową quasi-obwodnicę gminy, zatłoczony chodnik w mieście gminnym, nieoświetloną groblę szerokości 2 metrów z głęboką wodą po obu stronach itp. (bo właśnie takimi drogami przebiega w dużej części Gówny Szlag w naszej gminie), to co kilkaset, a czasem paręset metrów zobaczy tam bardzo piękne, świeżo namalowane znaki drogowe, z których wynika, że tędy jeżdżą rowery. Część z tych znaków zdjęto co prawda już zimą (np. w Górze Kalwarii), ponieważ okazało się, że nie były uzgodnione z zarządcą drogi - ale po co czepiać się szczegółów?
Po trzecie, rowerzysta może skorzystać z interaktywnej mapy szlaków: [
krainajeziorki.pl] . Na pierwszym poziomie ma ona mniej więcej dokładność XII-wiecznych map średniowiecznego świata (jest to mapa Google, na której ktoś nabazgrał kilka linii, wyglądających jako z programu Paint ;) ) - ale już na kolejnym jest na tyle dokładna, że wiemy mniej więcej, przez jaką miejscowość w danym momencie przejeżdżamy: [
krainajeziorki.pl] . Nie pomoże to co prawda weekendowemu turyście odnaleźć głównego szlaku "za garażami" na Grapie ani wjazdu na ścieżkę w lesie, jeśli jedzie od strony Obór - ale nieco dalej sprawa jest już tak prosta, jak droga wojewódzka albo przywałowa (ta ostatnia, przyznaję, rzeczywiście na razie poza niektórymi porankami w szczycie jest dla rowerzystów znakomita). Przy okazji władze Zlewni popisały się pomysłowością: jak zrobić coś z niczego. Nie zbudowano przecież ani metra nowej ścieżki rowerowej, nie utwardzono ani nie zmodernizowano odcinków bez asfaltu, nie narysowano nawet żadnych pasów dla rowerów na poboczach dróg, którymi te szlaki prowadzą (większość z tych dróg nie ma zresztą żadnych poboczy). A jednak - dzięki pewnej liczbie znaków drogowych za jedyne dwieście z hakiem tysięcy złotych mamy oto 200 kilometrów nowych szlaków rowerowych (w sumie zatem 400 km), 10 wiat za kolejne dwieście patyków z nawiązką, "dobrze rozwiniętą bazę noclegową (60 obiektów) i gastronomiczną (108 punktów) oraz liczne atrakcje turystyczne"... Trzeba też przyznać, że są szlaki (np. nadwiślański), które nie prowadzą drogami wojewódzkimi. Nie prowadzą też oczywiście ścieżkami rowerowymi (wówczas byłoby ich w naszej gminie tylko ok. 2 km) ale w końcu nie można mieć wszystkiego.
Nota bene: Rada Miejska przeznaczyła 30 tys. zł w tegorocznym budżecie na przeprojektowanie ul. Mirkowskiej od mostu do kościoła pod kątem porządnego chodnika i ścieżki rowerowej. Gmina na wniosek radnych zadała na wiosnę staroście pytanie w tej sprawie - odpowiedź zamieszczałem na forum (starostwo "nam" wyremontowało Mirkowską - tj. położyło nakładkę za nasze pieniądze - i nie planuje żadnych zmian w wykonanych projektach przebudowy). Sprawa ma jednak drugie dno. UMiG wysłał co prawda zapytanie do starostwa ale... zapomniał powiadomić Radę Powiatu, że w naszym budżecie są od grudnia pieniądze na ten cel. Taki drobny szczegół - musiał wylecieć urzędnikom z głowy.
Pod koniec sierpnia wybiorę się z rodziną na szlaki Zlewni i zobaczę, czy trafi mnie szlak, to jest, chciałem powiedzieć - czy trafię na szlag.