Miałam dobre zdanie o obsłudze w sklepie Jana ale od dzisiaj je zmieniłam. Po drodze na targ wstąpiłam do tego sklepu, żeby kupić pieczywo. Podczas dokonywania zakupu zamyśliłam się i zamiast powiedzieć; poproszę ćwiartkę chleba chłopskiego powiedziałam, ze chcę połowkę. Otrzeźwienie przyszło przy podliczaniu zakupów przez kasę. Przeprosiłam i powiedziałam , że chcę ćwiartkę. Na co uzyskałam odpowiedź, że nic nie można zrobić , bo zakup został nabity na kasę i wydrukowano paragon. Teraz myślę, że powinnam narozrabiać, bo przecież jest to ewidentna nieprawda. Ja sie spieszyłam i zapłaciłam. Potem do mnie dotarło, że poprostu zostałam nabita w butelkę. Korekty są możliwe zawsze i wszędzie. Kilka tygodni temu w jedym z większych sklepów w Jeziornie kasjer pomylił się na ok 60 zł na moją niekorzyść to korekta trwała 2 minuty tzn. przyszła pani z zaplecza , korektę wprowadzona przez kasjera zatwierdziła i było po sprawie. Zła jestem na siebie, że wogóle zapłaciłam. Mogłam nie wziąć zakupów , nie zapłacić i wyjść. I nikt nie zmusiłby mnie do zapłaty za nie zabrane zakupy. Jestem zdegustowana takim podejściem do klienta.ale znając siebie napewno za niedługi czas tak się zachowam. Ale wtedy nie odpuszczę i dodatkowo napisze skargę na obsługę. Albo obsługa robi to z premedytacją i celowo albo jest niedouczona. Wniosek dla Kierownictwa pozostaje jeden ; coś trzeba z tym zrobić tzn. zdyscyplinować lub przeszkolić z obsługi klienta.