na wolnostojące - o ile wiem, klient musiał mieć zgodę. Jesli w pasie drogi od zarządcy drogi, jeśli w innym miejscu od gminy lub powiatu. Szczegółowo tj opisame w MPZP. Wiele takich planów zostało uchwalonych przed laty i nikt nie protestował, choćby niedawno (w 2011) MPZP strefy A i terenów pzryległych.
Akurat byłam na komisji gdy rozpatrywano uwagi do tego planu i nic. Nikt nie pisnął że nie pasuje reklamodawcom.

A przy okazji - jak sie ogranicza w Kcinie prowadzenie działalności gospodarczej?

Zasady zakazu wieszania reklam na ogrodzeniach, pseudo konstrukcjach -( jak to widać na zdjęciu na pierwszej stronie tego wątku) to pierwszy krok do uporządkowania przestrzeni miejskiej.

Kiedy 15 lat temu, a może więcej starałam się o pozwolenie na budowę, to projektanci (projekt gotowy) - zapytali mnie, a jak na tej ulicy jest wytyczona linia zabudowy. Niestety nikt wtedy - w gminie - nie określił tego, chociaż taką praktykę stosuje się w Polsce.

W świecie - określa się nie tylko linię zabudowy a nawet kolorystykę budynków i nie jest to ingerencja we własność prywatną.

Dopóki reklamy na ogrodzeniach były sporadyczne - nikt się tym nie interesował, ale dzisiaj doszło już do kompletnych absurdów, co widać w okolicach cukierni Buchmana (zdjęcia na 1-szej stronie).

Natrętna reklama przysłania wszystko, a jej skuteczność staje się wątpliwa, bo w takim natłoku nikt już nie jest w stanie zwracać na nią uwagi.

Kiedyś, jak człowiek chciał znaleźć krawca, dekarza, hydraulika - to zaglądał do książki telefonicznej. Ostatnia książka telefoniczna TP SA dla Piaseczna i Grójca (łącznie - całe powiaty) liczy 78 str. - broszura. Po prostu te płachty reklamowe, patyki z tablicami zlikwidowały reklamę w innej formie.

Uważam, że dla tych "pokrzywdzonych", którym uchwała RM zlikwiduje możliwość dotarcia do klienta, można zaproponować informator miejski. Urząd mógłby wydać broszurę, w której zawarte byłyby wszystkie ważne dla mieszkańców informacje, a dodatkowo niech się miejscowe firmy zaprezentują. Oczywiście koszty wydania takiej książeczki ponieśliby reklamodawcy.

kto straci źródło dochodu - z własnego ogrodzenia - trudno. Nie można postępować w/g zasady "wolnoć Tomku w swoim domku", wtedy kiedy narusza to interesy innych.

Proponuję także darmowe wpisy w Spisie firm i instytucji na Konstancin.com (gdy tylko go reaktywujemy ;) ).

---

Wszystkie wypowiedzi na licencji CC-BY-ND.

Trochę dziwne porównanie linii rozgraniczających, nieprzekraczalnych linii zabudowy jakie narzuca mpzp. W naszych mpzp też są podawane np. kolory, kąty dachów, a może i elewacji. tylko co to ma do reklamy?
Ja rozumię, że jest tych wszystkich banerków, tabliczek, karteczek za dużo. Ja bym to jednak ograniczył tylko do samej strefy A - ścisła ochrona uzdrowiska. Ale w całej gminie??? Książka telefoniczna - to jak słuchanie jeszcze taśm magnetofonowych, gdzie pomału już płyty kompaktowe zaczynają być przestarzałe. Jak ktoś czegoś szuka to albo pamięta reklamę, którą widział na mieście lub szuka w internecie.

hesia

"kto straci źródło dochodu - z własnego ogrodzenia - trudno. Nie można postępować w/g zasady "wolnoć Tomku w swoim domku", wtedy kiedy narusza to interesy innych."
No właśnie - czy UMiG tak ze mną nie postępuję?
Uchwała weszła i tylko tyle co sobie tutaj pogadamy niestety. Podliczymy przy urnie.
Pomysł z informatorem miejskim dobry, ale ja gdybym był burmistrzem i coś zabrał ludziom (sprzątnięcie reklam) to dałbym coś wzamian.Np. strefę dostępu do internetu
[www.nadwisla.pl][/url]
Piaseczno potrafi, a my?

szeptuś
Trochę dziwne porównanie linii rozgraniczających, nieprzekraczalnych linii zabudowy jakie narzuca mpzp. W naszych mpzp też są podawane np. kolory, kąty dachów, a może i elewacji. tylko co to ma do reklamy?
Ja rozumię, że jest tych wszystkich banerków, tabliczek, karteczek za dużo. Ja bym to jednak ograniczył tylko do samej strefy A - ścisła ochrona uzdrowiska.

To porównanie (linii zabudowy i reklam) nie jest dziwne, to po prostu określa ład przestrzenny.

Uważam, że ograniczenie zasad umieszczania reklam do strefy A byłoby błędem. Dla tych co mają wątpliwości, proszę zwrócić uwagę na krajobraz przy wjeździe do Klarysewa od strony Warszawy.

..... jest piękna równa jezdnia, chodnik, pastorały.... i po minięciu ronda przy Borowej - po prostu śmietnik reklamowy. Dwie, czy trzy posesje po prawej stronie - a na nich nawalone kilkanaście reklam, różnej wielkości, wykonanych w różnych technikach.

Każdego wjeżdżającego do Konstancina wita ta kakofonia reklamowa - po prostu ohydztwo !!!

Ja sobie zdaje sprawę, że będzie kilka osób, dla których rezygnacja z wpływów z dochodów z reklam będzie problemem ..... ale mogą podziękować tym sąsiadom, współmieszkańcom, którzy nie zastopowali po wywieszeniu najpierw jednego, potem drugiego baneru, potem cały płot obwiesili, potem jeszcze słupek z tabliczką, itd. itd.... zupełnie jak w bajce o rybaku i złotej rybce.

Dlatego w pełni popieram p.Burmistrza i RM w tej kwestii

W naszych mpzp też są podawane np. kolory, kąty dachów, a może i elewacji.

Pomijając, ze chyba nie we wszystkich (a w każdych wzbudzalo to co najmniej emocje) to starczy spojrzeć na otaczające nas wyniki 'zagospodarowania przestrzennego', by ocenić jak tego typu zapisy są egzekwowane...podobnie jak 'ażurowe płoty' zadeskowane jakaś słomą w strefie A...
Żadne przepisy nie są w stanie nadążyć za kreatywnością rodaków...dla mnie to jednak nie znaczy kwestionowania zasad wszelakich...

- fatalnie to "deskowanie" trzcinowe wygląda i jak mówił pewien policjant takie lub inne osłanianie płotów stwarza bezpieczny azyl dla złoczyńców. Moga sobie hasać do woli i nikt z przechodniów ich nie zauważy nikt nie przeszkodzi, choćby siekiera wyrąbywali sobie wejście do domu.

No chyba, że pędzą w ogrodzie konopie...?

A może warto by było określić wymiar oraz kolorystykę reklam w tej mieścinie a nie zabierać możliwości zarobku mieszkańcom . Ale to chyba łatwiej zabranian i konec . Tylko kto da wzamian coś stowarzyszeniom które mają ztego dochody nadziałalnośc .

nikt niczego nie zabrania. MOŻNA WIESZAĆ REKLAMY, ale trzeba się stosować do wymogów określonych w Statucie uzdrowiska i MPZP, a także ustawie uzdrowiskowej.

Ludzie - zamiast się pieklić, pzreczytajcie w części opisowej planów w zakładce w BIP [bip.konstancinjeziorna.pl] lub w statucie uzdrowiska. Jedne i drugie zostało pzryjęte i zaakceptowane pzrez RM. Plany i projekt statutu były wyłożone, mozna było składać uwagi, także odnośnie wieszania reklam.

PS. Proszę przeczytać odnosny wypis ze statutu uzdrowiska, który zaprezentowałam na 2.str tego watku, wiadomośc z 01 cze 2012 - 15:27:21,

Streszczenie podała Hesia-Mela 31 maj 2012 - 00:39:35 na 1 str tego watku

Ponieważ nie docierało, powtórzyłam informację 05 czerwca na 3. stronie wątku

Drodzy Państwo , "bijecie pianę",a na moje zastrzeżenia nikt nie raczył odpowiedziec .Tu , gdzie mieszkam , nie było reklam, były tylko DWIE nieduże
tablice (1m x 0,5 m) informacyjne o firmie,która prosperuje na terenie posesji.Druga tablica była 100 m dalej - dotycząca innej firmy i to cała "szpetota" ulicy.Brak słów.

Uważam, że gmina powinna pozostawić w spokoju tablice informacyjne dotyczące firm i działalności gospodarczej funkcjonującej na danej posesji. Będę w tej sprawie rozmawiał z burmistrzem. Gdybym dostał szczegóły (adres, format ogłoszenia), mogę też złożyć interpelację.

Uzdrowisko, szczególnie strefa A, powinno być schludne i wolne od wielkoformatowych reklam ze względu na ochronę krajobrazu i zespołów architektonicznych, ale nie może to oznaczać braku możliwości wywieszenia czytelnej informacji o legalnie funkcjonujących tam firmach. Gdybym ja prowadził kursy językowe albo agencję tłumaczeń na swojej posesji, też chciałbym wywiesić schludną i czytelną tablicę przy ulicy, bo klienci nie będą biegać tam i z powrotem w poszukiwaniu adresu. Musi byc równowaga między zasadami ogólnymi a możliwością prowadzenia zgodnej z przepisami i ustawą uzdrowiskową działalności, od której zależą dochody zarówno mieszkańców, jak i budżetu publicznego.

Wreszcie rozsądna wypowiedź - aż milej "na sercu".Serdeczne dzięki .Ową "reklamę " już zdjęłam , ale co myśle o rozporządzeniach i ich twórcach - przemilczę , bo dostała bym bana .Pozdrawiam Pana

Myslę, że zanim T.Zymer złozy interpelację, warto by się udać do Burmistrza i opowiedzieć dlaczego reklama wisiała na ogrodzeniu, a nie na budynku. Wydaje mi się, że na spokojnie można wiele wyjaśnić. - U Ciebie widok zasłaniałyby tuje, a tuje to piekna (biologicznie czynna) zieleń i szkoda by było podcinać/ wycinać. Prawo nie jest sztywne, zawsze mozna znaleźć jakiś kompromis.

Tomasz Zymer
Uważam, że gmina powinna pozostawić w spokoju tablice informacyjne dotyczące firm i działalności gospodarczej funkcjonującej na danej posesji.

To brzmi już rozsądnie, a nie totalny zakaz jak za Polski "czerwonej". Jednak wydawanie zgód indywidualnych może spowodować niepotrzebny tłok podobnych do siebie wniosków. Rozwlecze się to czasowo ( bo musi się sprawa też odleżeć ), ludzie będą czekać, urząd nie będzie mógł się obrobić... Z mojego punktu widzenia - bez sensu. Proponuję poprawkę do tej uchwały jak w powyższym cytowanym tekście. I to jest wszystko i czytelne dla wszystkich.

Osoby , które kandydują na różne stanowiska powinny zdawać sobie sprawę z tego , co ich czeka i 10 razy zastanowić się nad brzmieniem jakiegos rozporządzenia,nie mówiąc juz o sensie kandydowania.Takich osób jak ja jest napewno sporo (spr dot zdjęcia "reklam") - i co, wszyscy mamy chodzić do burmistrza?.Ile to straconego czasu przez jedno , niedopracowane rozporządzenie.

Indywidualne załatwianie takich spraw u burmistrza raczej rzeczywiście nie ma sensu, bo burmistrz to nie jest Szeryf Nottingham; jego zadaniem jest wykonywanie uchwał Rady, a nie stosowanie ad hoc "łaski pańskiej" wobec "wiernych poddanych" w zależności od tego, kto akurat przyjdzie "po prośbie". To nie ten ustrój.

Sądzę, że mamy dwie możliwości: po pierwsze, można rzeczywiście dokonać poprawki w mpzp. Tu jednak Wydział Planowania Przestrzennego będzie przeciwny, bo wymaga to zmiany uchwały, nowych uzgodnień, być może - ponownego wykładania planu, a oni mają "w obróbce" prawie 30 planów miejscowych, z tego kilkanaście bardzo pilnych, brakuje na to i pracowników, i środków budżetowych. Radni w większości też prawdopodobnie będą przeciwni zmienianiu świeżo uchwalonego planu - uznają, że sprawa jest zbyt drobna, żeby zacząć "grzebać" przy uchwale, którą w ubiegłym roku zgodnie uznali za strategiczną. Nie będzie poparcia dla takiego projektu w Radzie - i wcale się nie dziwię.

Druga możliwość - załatwić sprawę na poziomie zarządzenia burmistrza wydawanego dla Straży Miejskiej i innych służb. Burmistrz stwierdza w zarządzeniu, że tablicę o określonych wymiarach umieszczoną na ogrodzeniu lub ścianie domu, w którym mieści się firma opisana na tej tablicy, należy traktować nie jako reklamę ani tablicę reklamową, lecz jako "napis informacyjny" przy wejściu do siedziby firmy. Cytowany przez Manię Statut Uzdrowiska w wersji pierwotnej (z 8 września 2008) i znowelizowanej nie zawiera definicji "reklamy". W polskim i europejskim ustawodawstwie definicje reklamy zawarte są w;

- ustawie z 29 grudnia 1992 r. o radiofonii i telewizji, art.4 ust. 6 : reklamą jest ?każdy przekaz zmierzający do promocji sprzedaży albo innych form korzystania z towarów lub usług, popierania określonych spraw i idei albo do osiągnięcia innego efektu pożądanego przez reklamodawcę, nadawany za opłatą lub inną formą wynagrodzenia?. Podobna do tej jest definicja przyjęta w Strasburgu w Europejskiej Konwencji o Telewizji Ponadgranicznej w dniu 5 maja 1989 r. Ta definicja stosuje się tylko do przekazów medialnych, a nie - do ogłoszenia na płocie.
- Dyrektywie Rady Unii Europejskiej nr 89/552/EWG 3 października 1989 r., która określa reklamę jako ?każdą wypowiedź towarzyszącą wykonywaniu działalności handlowej, produkcyjnej, rzemieślniczej albo wykonywaniu wolnego zawodu, wyemitowaną w telewizji przez publiczne lub prywatne przedsiębiorstwo za wynagrodzeniem w celu zbycia towarów, usług łącznie z nieruchomościami, prawami i zobowiązaniami?. To również jest tylko definicja reklamy telewizyjnej.

Wynika z tego, że nie ma jednoznacznie ustawowo przyjętej definicji reklamy tego typu, a jakiej mówi Statut Uzdrowiska. Istnieje jednak szereg definicji przyjmowanych przez rozmaite instytucje (patrz np. terbudna.w.interia.pl/Reklama.doc str. 8-10), Można przyjąć np. definicję M. Golki (Świat reklamy, Warszawa 1994, s. 13), wg której ?reklamą jest każdy płatny sposób nieosobistego prezentowania i popierania towarów (usług, idei) przy pomocy określonych środków, w określonych ramach prawnych i określonych warunkach, wraz z podawaniem informacji o samych towarach, zaletach, ewentualnie cenie, miejscach i możliwościach realizacji zakupu?. Ogłoszenie na płocie Zojki nie jest płatne, ergo z definicji - nie jest reklamą, a zatem nie stosują się do niego zapisy Statutu Uzdrowiska. Podobnie inne szeroko stosowane definicje reklamy nie obejmują takich napisów, jak ten na ogrodzeniu Zojki.

Jeśli wspomniałem o interpelacji, to właśnie po to, by zwrócić się na piśmie do burmistrza o wydanie takiego zarządzenia, które będzie jasno definiowało "reklamę" i "tablicę reklamową" na podstawie przyjętych w polskim prawie i pismiennictwie zapisów w taki sposób, żeby nie dotykało to firm działających na danej posesji. Jest to najszybsze i najprostsze wyjście - nie wymaga dodatkowych konsultacji ani zmiany uchwał, chyba, że burmistrz sam zechce skonsultować swoje zarządzenie np. z Komisją Ładu Przestrzennego, co nie zajmie zbyt wiele czasu.

Mamy jeszcze takie określenia reklamy;

- Naczelny Sąd Administracyjny w jednym z wyroków (Wyrok NSA w Katowicach z 8 kwietnia 1997 r., SA/Ka 2976/95, Lex 28718) uznał, że reklamę należy rozumieć jako każdą czynność zmierzającą do promocji sprzedaży towarów i usług lub innych form korzystania z towarów i usług. Reklamą jest wszelkie rozpowszechnienie informacji o towarze (zalety, miejsca i możliwości nabycia) a także zachwalanie kogoś lub czegoś przez prasą, telewizję, radio oraz przez środki służące temu celowi, tj. plakaty i ulotki. Sądzę, że jeśli ogłoszenie na płocie nie zawiera informacji o towarze, a tylko nazwę firmy i jej dziedzinę działalności oraz adres (np. "Spa MieciuPol - Filtry z uzdrowiska, al. Miłośników Systemu Konstancińskiego 12), to nie ma tu zastosowania podana interpretacja NSA.

W prawie Unii Europejskiej także znajdziemy prawną definicję reklamy. Według Dyrektywy Rady Wspólnot Europejskich 2006/114/WE[14] (Dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady z 12 grudnia 2006 r. w sprawie reklamy wprowadzającej w błąd i reklamy porównawczej, Dz. U. UE 2006 L 376/21): ?reklama? oznacza przedstawienie w jakiejkolwiek formie w ramach działalności handlowej, gospodarczej, rzemieślniczej lub wykonywania wolnych zawodów w celu wspierania zbytu towarów lub usług, w tym nieruchomości, praw i zobowiązań" (http://eur-lex.europa.eu/LexUriServ/LexUriServ.do?uri=OJ:L:2006:376:0021:0027LDF ). Ta definicja jest niezwykle szeroka. Pytanie, czy nazwa firmy na płocie jest "przedstawieniem... w celu wspierania zbytu towarów lub usług". Przypuszczam, że prawnik gminny może uznać, że nie jest. Widziałem wiele interpretacji dokonywanych przez mecenasów zatrudnionych przez gminę i wydaje się, że cechuje ich elastyczność oraz duża wyobraźnia Tak czy inaczej, nie sądzę, by ta dyrektywa mogła przeszkodzić burmistrzowi w wydaniu zarządzenia.

Pierwszy burmistrz KJ w niepodległej III Rzeczpospolitej, rotmistrz Hlebowicz, był zdania, że prawo służy obywatelom, a nie obywatele - prawu. Oczywiście prawa przestrzegał, ale nie szukał na siłę sposobów, by nie zrobić dla ludzi czegoś, co legalnie zrobić był w stanie. Późniejsi burmistrzowie przyjęli nieco inną taktykę - jak udowodnić, że zrobić się nie da i uciąć łeb sprawie. Proponuję wrócić do bardziej przyjaznej dla mieszkańców postawy.

O reklamach była i jest mowa w ustawie [prawo.legeo.pl]

.
USTAWA

o lecznictwie uzdrowiskowym, uzdrowiskach i obszarach ochrony uzdrowiskowej oraz o gminach uzdrowiskowych 1)

z dnia 28 lipca 2005 r. (z pózn. zm) Tekst obowiązuje od 7 lipca 2011


Art. 41. 1. Rada gminy, po uzyskaniu decyzji, o której mowa w art. 40 ust. 2, uchwala, na podstawie operatu uzdrowiskowego, statut uzdrowiska lub statut obszaru ochrony uzdrowiskowej, z zastrzeżeniem ust. 3.

2. Statut uzdrowiska albo statut obszaru ochrony uzdrowiskowej zawiera w szczególności:

1) nazwę uzdrowiska lub nazwę obszaru ochrony uzdrowiskowej i określenie jego granic;

2) określenie powierzchni obszaru uzdrowiska wraz z opisem stref ochrony uzdrowiskowej, o których mowa w art. 38;

3) przepisy mające na celu ochronę funkcji leczniczej w uzdrowiskach, określające w szczególności:

a) formy i miejsca prowadzenia punktów sprzedaży pamiątek, wyrobów ludowych, produktów regionalnych lub towarów o podobnym charakterze,

b) formy i miejsca lokalizacji tablic i urządzeń reklamowych;

Dlaczego nie było mowy o reklamach w statucie uzdrowiska uchwalonym w 2008r nie wiem

Ale skoro radnym spieszyło się do wprowadzenia zmian, to się ktoś dopatrzył...


Cytowany wyrok NSA, może odnosi się do reklam ogólnie, a tu mamy pasztet w postaci uzdrowiska, którego wizerunek powinien być zgodny z ww.ustawą

Ustawa uzdrowiskowa definiuje, co powinno znaleźć się w Statucie, ale nie zawiera definicji samej reklamy i tablicy reklamowej. Wszystkie definicje istotne dla tej ustawy umieszczono w artykule 2 - są tam bardzo istotne określenia, np. zakładu produkcyjnego, ale nie ma - definicji reklamy. Sęk właśnie w tym, że jednolitej definicji reklamy ani w ustawie uzdrowiskowej, ani w polskim prawie nie ma i burmistrz może to wykorzystać stosując w swoim zarządzeniu wykonawczym interpretację zapisów Statutu opartą na jednej z powszechnie stosowanych definicji, które przytoczyłem powyżej.

Nie ma prawnej konieczności uznawania za reklamę lub tablicę reklamową napisów informacyjnych na ogrodzeniu posesji, gdzie znajduje się siedziba firmy lub osoby prowadzącej działalność gospodarczą. Burmistrz może zatem pójść na rękę podatnikom nie stosując takiej zbyt restrykcyjnej interpretacji. To wszystko.



Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2012-06-10 21:20 przez Tomasz Zymer.

Nałęczów - miasto bez reklam
źródło: [www.naleczow.com.pl]

O autorskiej akcji burmistrza Andrzeja Ćwieka "Nałęczów miasto bez reklam" głośno jest w całej Polsce. Reklamy zewnętrzne znikają z terenów gminnych, na razie na tereny prywatne. Jedni właściciele banerów, szyldów, tablic reklamowych rozumieją intencje burmistrza, inni sceptycznie odnoszą się do tego pomysłu i nie wyobrażają sobie swojej działalności bez reklamy. Alternatywą ma być m.in. ogólnodostępny informator dla gości i turystów z kraju i ze świata.

Może ten informator dostępny wszędzie i wrzucony do wszystkich skrzynek pocztowych, to jest pomysł, bo znalezienie czegokolwiek nie tylko przez gości ale i tubylców w natłoku wiszących na płotach szmat i obszarpanych zębem czasu bannerach graniczy z cudem.

Moja znajoma, mieszkająca od wielu lat w Kcinie szuka nadaremnie, a to szewca, a to krawcowej, a to sklepu gdzie może kupić rurki czy zawory hydrauliczne lub miejsca gdzie można urządzić przyjęcie, gdy zwali się nagle rodzina z Hameryki.