pytanie jakie oferty wplynal w czasie przetargu.

Z obecnie funkcjonujących firm wywożących odpady na rynku za rok pozostanie może co piąta czy co dziesiąta. Konkurencja o tę jedną jedyną w gminie umowę w miejsce dotychczasowych dwudziestu kilku firm będzie ogromna. Firmy zatem zapewne zrobią wszystko, by ciąć koszty i oferować możliwie najniższe stawki - przynajmniej na początku. Później, kiedy na mazowieckim rynku zostanie tylko kilka dużych firm, efekt moze być nawet dokładnie odwrotny (będzie łatwiej o zmowę cenową).

Tak naprawdę - trudno jednak z góry przewidzieć. Może Hesia-Mela albo ktoś inny z ekonomicznym wykształceniem.

Z tego co usłyszałam na komisji, jest drogo, bo dyrektywa UE obowiązuje nas do odzyskiwania wszystkiego co się da jeszcze wykorzystać. Wobec tego zmieszane odpady nie jadą od razu na wysypisko, tylko do sortowni i tam wygrabia się np. obierki, z których robi się kompost, plastiki i szkło, papier, bo nie wszystkim chce się segregować i dopiero to co się do niczego nie nadaje jedzie do spalarni lub na hałdę.
W dyrektywie jest określone ile powinno się odzyskiwać (ktoś podawał te liczby na forum). Każdego roku wzrastać ma ilośc odzyskanych i zmaleć wywiezionych na wysypisko. Jeśli normy nie będą spełnione, to będzie Polska płacić (a więc my wszyscy) kary za zanieczyszczenie środowiska.
Już niestety skończyły się czasy gdy wynajmowało się pana Józia, który zabierał wszystko jak leci i wywoził na Łubną.

Z pieniędzy uzyskanych z podatku smieciowego, gmina musi dołozyć do owych sortowni oraz in. instalacji odzysku.

Obawiam się, że po roku okaże się, że te gminne stawki mogą być za niskie. Kcińskie wyliczenia w porównaniu z innymi gminami nie sa wygórowane - niedawno powiesiłam tabelkę ile za co w gminach.

Ktoś pisał o edukacji śmieciowej - bardzo pouczająca dla mnie i chyba innych uczestników była wyprawa do zakładu odzysku w Pruszkowie. Myślę, że szkoły ponadpodstawowe powinny organizować takie wyjazdy. Mniejszym dzieciakom warto pokazać na filmie, bo jeszcze by się kruszyny pogubiły wśród maszyn sortujących.

Widzę swoisty paradoks...musimy wszyscy zaplacic (za budowę tego czego przez lata nie zrobiono) byśmy nie zapłacili wszyscy (kar za to czego nie zrobiono obecnie)....

Nie wygląda to zbyt optymistycznie.

2.100.000 zł (planowane wpływy) / 24.000 mieszkańców = 875 zł na 1 mieszkańca na 6 m-cy.
Zatem 875zł / 6 m-cy = 14,58 zł na mieszkańca na m-c.

Taka kwota średnia 14.58 zł od osoby zakłada, że ok. 95 % (22.800) mieszkańców będzie płacić stawkę 15zł/os. co da 342.000zł za 1 m-c ( 2.052.000 zł za 6 m-cy) oraz ok. 5% ( 1200 ) mieszkańców zapłaci stawkę 10zł/os. co da 12.000 zł m-c (72.000 zł za 6 m-cy)

Razem: 2.052.000,- + 72.000,- = 2.124.000 zł

Wydaje mi się to dosyć nietrafne założenie, bo jednak większość (może 60%, a nawet 80% mieszkańców) będzie płacić stawkę niższą, nawet nie segregując odpadów.
Przy 60% - 14400 mieszkańców x 10 zł x 6 m-cy = 864.000zł
40% - 9600 mieszkańców x 15 zł x 6 m-cy = 864.000 zł

Razem: 1.728.000 , a to oznacza brak 372.000zł

Przy założeniu, że 75% mieszkańców będzie "segregować":

75% - 18.000 mieszkańców x 10 zł x 6 m-cy = 1.080.000 zł
25% - 6.000 mieszkanców x 15 zł x 6 m-cy = 540.000 zł

Razem : 1.620.000 zł, a to oznacza deficyt 480.000 zł.

Dodatkowo wszystkie wyliczenia zakładają 100% ściągalności, a to też jest nierealne.

Każda deklaracja powyżej 5% mieszkańców o tym, ze będą segregować odpady- oznacza deficyt tego budżetu.
Mówimy tu tylko o wpływach, a nie faktycznych kosztach, które przy segregacji (a nie tylko deklaracji) będą spadać.



Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2012-11-18 20:53 przez Hesia-Mela.

Artek_Bartek
Widzę swoisty paradoks...musimy wszyscy zaplacic (za budowę tego czego przez lata nie zrobiono) byśmy nie zapłacili wszyscy (kar za to czego nie zrobiono obecnie)....

Kakaja raznosc? Gdyby wcześniej wprowadzono ustawę - jak w większości krajów, to też musielibysmy płacić. Kary zdaje się już płacimy, niestety była taka zadyma w sejmie, gdy usiłowano przepchnąć ustawę, że udało się dopiero teraz. Śledzę od kilku lat przymiarki i byłam w kontakcie z paniami z Min. Środowiska, ciągle gminy miały zawładnąć smieciami - miało być już, ale tylu było przeciwników wśród posłów i stowarzyszeń pracodawców, że cudem uchwalono. Pomysł na nowelizację ustawy powstał jeszcze za rządów PiS.

Panie Tomku, czy będzie można (nazwijmy to) negocjować częstotliwość odbioru śmieci indywidualnie z odbiorcą?
Mój przykład: 3 osoby, więc MUSZĘ mieć 2 pojemniki 120l. co 2 tygodnie pełne odpadów. Bo dotychczas mam 1 worek na ... miesiąc.
Ma być gminna rozumiem sortownia-składnica śmieci, i będzie właścicielem ich. Co gmina ma zamiar robić z tymi segregowanymi?
Czy ratusz zakłada możliwy zwrot pewnych kosztów z tytułu np. sprzedaży surowców takich jak metal, szkło, plastik itd. Nie bójmy się tego powiedzieć - to co brudne i brzytko pachnie wciąż jest jeszcze towarem handlowym. Czy ktoś z urzędu wogóle wpadł na taki pomysł?

Jest jeszcze jedno ważne pytanie:

skąd się wezmą u ludzi pojemniki?

Do tej pory znaczna część mieszkańców ma "wypożyczone" z firm odbierających. Przetarg wygra tylko jedna.

Co do przetargu.
Jeżeli będzie ogłoszony na teren całej gminy ( nie tylko naszej ) to żadna firma startując do przetargu nie będzie miała potencjału, żeby objechać całość. Z dnia na dzień nie postawią 20 śmieciarek na sam Konstancin. Domyślam się że przez pierwsze dwa lata kto inny będzie na szyldzie, a kto inny będzie pracował - jak przy budowie autostrad. Potem podwykonawcy wyginą.

Jeżeli warunkiem będzie posiadanie sortowni i zakładu utylizacji, to po pierwsze za chwilę będziemy mieli monopol, a po drugie nie wyobrażam sobie postawienia przez prywatne firmy trzech sortowni w gminie i dopiero startowania w przetargu

Monopole ani oligopole jeszcze nigdy nie działały na rzecz konsumenta...
Ustawa niesprzyjajaca wolnej konkurencji godna byłaby potępienia..
Niezależnie od tego jak słusznej sprawie służyć ma...
Problem tylko taki, ze przekonać sie o tym możemy za czas jakiś... A do tego musimy ufać, ze dodatkowych aberacji nie wprowadzi lokalny przetarg...

Niezależnie...ciekawe są wyliczenia Hesi...zobaczymy na ile przejmą sie nimi radni uchwalającu budżet...



Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2012-11-19 00:49 przez Artek_Bartek.

gdy nagle cala Polska zacznie odzyskiwac surowce ceny w skupach radykalnie spadna i na wielkie zyski bym nie liczył.

w koszty nalezy tez wliczyc pracownikow umigu. Ktos musi ksiegowac wplywy podatkow, ktos je sciagac od opornych. Inni robic zestawienia i kontrolowac firme.

w projekcie rozporzadzenia jakiegos pojawil się pomysl aby kazda smieciarke sledzic GPSem. Ktos to musi analizowac...

Ktos musi ksiegowac wplywy podatkow, ktos je sciagac od opornych. Inni robic zestawienia i kontrolowac firme.

w projekcie rozporzadzenia jakiegos pojawil się pomysl aby kazda smieciarke sledzic GPSem. Ktos to musi analizowac...

Hammerku...skąd takie przeświadczenie? masz doświadczenia z jakiejś państwowej instytucji?
w tzw. normalnym biznesie nikt by nie zatrudniał dodatkowych ludzi do czynności, które w dużej mierze mogło obsłużyć/wspierać komputery...

W "normalnym biznesie" to ludzie są jednocześnie księgowymi, HR i administracyjnymi

---

Wszystkie wypowiedzi na licencji CC-BY-ND.

Pojemniki moga być mieszkańca lub dostarczy je firma, która wygra przetarg (stąd pytanie w deklaracji, żeby było wiadomo ile mamy własnych)

Śmiecie będą odbierane wg. ustalonego harmonogramu - czy pojemnik będzie pełny czy nie, nikt nie będzie karał jesli będzie za mało. Gmina opierała się na danych statystycznych GUS odnośnie ilości wyprodukowanych odpadów i w uchwale sa podane orientacyjne ilości

GPS owszem, ale to broszka firmy, która jest właścicielem śmieciowozów. Oni będą się pilnować, nie gmina.

W gminie powstanie punkt odbioru, nie sortownia. Chodzi o to, że te osoby, które np. wyjadą i nie wystawia na czas recyklingu lub mają kanapę (bez teściowej), lodówkę będą mogły sie pozbyć poza ustalonym trybem odbioru.

Sortownie nie będą zwracały zarobionej kasy, bo utrzymanie takiego zakładu pochłania mnóstwo kasy. Pieniadze od gmin to kropla w morzu.
Sortowni nie będzie w gminie, bo uzdrowisko. Startujące w przetargu firmy będą musiały wykazać się posiadaniem zakładu odzysku.

Nowy pracownik do spraw związanych z odpadami, właśnie został w UMiGu zatrudniony. Dołaczył/a/ do licznego grona pracowników RiOŚ (czym się zajmuja pozostali, przyrośnięci od lat do stołków - oto jest pytanie...?!)



Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2012-11-19 10:13 przez mania.

a ja pracuje w budżetówce.

Wygląda to tak: Wydaje się mnóstwo pieniędzy na bazę danych która ma coś robić automatycznie.

Potem się okazuję, że ta baza to bubel i trzeba zatrudnić kilka osób, które wklepują to sobie wszystko do excela, liczą ręcznie i okrężnie, potem ręcznie wpisują do superbazy (bo nie obsługuje ona poprawnie importu z excela).

znam takie przykłady, że kilka urzędów wpisuje ręcznie te same dane przesylane przez przedsiębiorców. Po co stworzyć jedną bazę do której wpisywaliby sami przedsiębiorcy? Lepiej niech w poszczególnych urzędach będzie robota, a przedsiębiorcy niech kupują komercyjne programy.

W USA wyrazem patriotyzmu jest płacenie podatków, a u nas nasi patrioci kombinują jak obowiązek podatkowy ominąć. Często jadąc "na saksy" za morze, próbują ukręcić jakieś lody i.... dostają po d..., bo policja skarbowa nie ma litości. U nas pewnie też zostaną zaostrzone przepisy, zwłaszcza gdy w 2016 zniknie obowiązek meldunkowy. A jak już ktoś zapłaci podatek śmieciowy, to nie będzie latał po lesie, żeby podrzucić worek, lub kanapę (z teściową lub bez), bo mu odbiorą odpady spod domu.

Tym co się martwią, że inni nie będą płacili śmieciowego, niech pomyślą: od lat płacimy za prąd, za wodociąg i kanalizację - instytucje dostarczające jakoś egzystują, to i gmina da radę.

Jak wygląda Polska przy innych krajach UE:



Te podane 316 kg/ mieszkańca, okreslone zostały na podstawie danych pzrekazywanych do GUS od firm zbierających odpady. Nie doliczono leśnych, rzecznych i przydrożnych wysypisk. Wtedy bylibyśny pewnie przed Danią, niestety ilość odzyskanych nadal wynosiłaby 7 %, bo kto by grzebał w badziewiach?

mania
W USA wyrazem patriotyzmu jest płacenie podatków, a w Polsce nasi patrioci kombinują jak obowiązek podatkowy ominąć.

Pani maniu litości. Co Pani porównuje. W USA prąd jest tani jak przysłowiowy barszcz, paliwo kosztuje 1,30-1,50 dolara za galon.... Mam dalej porównywać. Unas jest pieprzona (przepraszam) "zielona wyspa". Bo coraz więcej podatków, a stare podwyższane. Jak Pani nie wie co robić z pieniędzmi to płaci Pani więcej . Pensja tylko jakoś mi tak nie rośnie.

Średnie roczne wydatki polskiej rodziny z dwójką dzieci na energię w mieszkaniu lub domu w roku 2011 można szacować w Polsce na 1370 euro, podaje Eurostat. Na ten koszt składa się w około jednej trzeciej energia elektryczna, jednej piątej gaz, oraz z podobnym udziałem węgiel lub ogrzewanie z sieci miejskiej. Przy kursie euro do złotego 4,12 zł (z dnia dzisiejszego), daje to 5644 zł. Plus średnio 300 zł więcej w roku 2012 w wyniku podwyżek. Razem 6000 zł. W zależności od miejsca zamieszkania, za wodę i ścieki przeciętnie od 1200 do 1500 zł. Do tego podatek od nieruchomości lub czynsz i inne drobniejsze opłaty. W sumie jakieś 8000 zł rocznie.

Dla porównania, płacąc najwyższą stawkę za odbiór wszelkich odpadów (15 zł / mies. w naszej gminie), ta sama rodzina zapłaci 720 zł rocznie, zaś segregując te odpady - 480 zł rocznie.

Czy to dużo? Szeptuś i inni na pewno stwierdzą, że zdecydowanie za dużo i zaraz zaczną się dyskusje typu "skąd te statystyki, ja palę ekologicznymi odpadami z fabryki okien z klejem i farbą w piecu na holzgaz w strefie B" albo "mam 50 cm wełny mineralnej na całym domu i dachu, rekuperator za 30 tys. zł, solary za 30 tys. zł, pompę ciepła za 80 tys. zł i bezcenny magiczny pierścień - i wypada mi ponad trzy razy mniej". Oczywiście, trzeba z ostroznością podchodzić do statystyk. Tym niemniej, biorąc pod uwagę, że mają być odbierane wszystkie odpady i sugerowana suma ma także wystarczyć na wyczyszczenie naszych lasów i pół, gra o czyste środowisko jest moim zdaniem warta świeczki. Jeśli natomiast pieniądze pochłonie biurokracja, a problem odpadów w lasach i w dymie z domowych kominów pozostanie, to rzeczywiście - nie warto.

Tomasz Zymer
Szeptuś i inni na pewno stwierdzą, że zdecydowanie za dużo i zaraz zaczną się dyskusje typu "skąd te statystyki, ja palę ekologicznymi odpadami z fabryki okien z klejem i farbą w piecu na holzgaz w strefie B" albo "mam 50 cm wełny mineralnej na całym domu i dachu, rekuperator za 30 tys. zł, solary za 30 tys. zł, pompę ciepła za 80 tys. zł i bezcenny magiczny pierścień - i wypada mi ponad trzy razy mniej"

Niczego NA PEWNO nie stwierdziłem i nie stwierdzam. Trochę Pan naciąga żeby nie powiedzieć manipuluje.
Uważam, że porównanie mani jest dość niefortunne. Tam są inne koszty życia. A nadomiar złego USA obok Chin to jeden z najbardziej trujących świat krajów.
Na moje pytania z postu z tej strony Pan jednak nie odpowiedział.
P.S. Pytania były na str. 14.



Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2012-11-19 19:50 przez szeptuś.

mania
W USA wyrazem patriotyzmu jest płacenie podatków, a w Polsce nasi patrioci kombinują jak obowiązek podatkowy ominąć. Często jadąc "na saksy" za morze, próbują ukręcić jakieś lody i.... dostają po d..., bo policja skarbowa nie ma litości.

Maniu w USA w ośmiu stanach w ogóle nie istnieje coś takiego jak podatek dochodowy [korwin-mikke.pl] a tak na marginesie ludzie tam też migrują tyle tylko że we własnym państwie.

szeptuś
Panie Tomku, czy będzie można (nazwijmy to) negocjować częstotliwość odbioru śmieci indywidualnie z odbiorcą?
Mój przykład: 3 osoby, więc MUSZĘ mieć 2 pojemniki 120l. co 2 tygodnie pełne odpadów. Bo dotychczas mam 1 worek na ... miesiąc.
Ma być gminna rozumiem sortownia-składnica śmieci, i będzie właścicielem ich. Co gmina ma zamiar robić z tymi segregowanymi?
Czy ratusz zakłada możliwy zwrot pewnych kosztów z tytułu np. sprzedaży surowców takich jak metal, szkło, plastik itd. Nie bójmy się tego powiedzieć - to co brudne i brzytko pachnie wciąż jest jeszcze towarem handlowym. Czy ktoś z urzędu wogóle wpadł na taki pomysł?

Nie odpowiedziałem, bo wydawało mi się, że dla osoby tak kompetentnie dyskutującej na tym forum o nowym systemie odbioru odpadów są to pytania w znacznej mierze retoryczne:
1) Firma, która wygra przetarg, będzie jeździła raz na 2 tygodnie i opróżni te pojemniki, które zostaną wystawione, a tych, których nie będzie za bramą, zwyczajnie nie opróżni, dokladnie tak samo, jak do tej pory. Nie ma tu czego negocjować: wystawiamy, kiedy jest potrzeba.
2) Ustawa reguluje, jakie odpady firma odbierająca dostarcza do jakich instalacji. W większości są to instalacje wspólne na wiele gmin, a nawet powiatów, wyznaczone przez władze wojewódzkie. Natomiast ustawa nakazuje gminie posiadać GSPSZO (Gminny Stacjonarny Punkt Selektywnej Zbiórki Odpadów) i jego lokalizacja w chwili obecnej może stanowić problem, o czym pisał wyżej Bielau. Z tego punktu / tych punktów odpady również będą trafiały do wyznaczonych instalacji. Wynika z tego, że GPSZO jest tylko swoistą stacją przejściową na drodze odpadów do recyklingu. Nie jest wysypiskiem ani trwałym składowiskiem odpadów.
3) Ustawa dopuszcza tylko 2 stawki podatku śmieciowego: z segregowaniem i bez. Nie dopuszcza żadnego "zwrotu kosztów" ani zakupu surowców wtórnych od mieszkańców. Gmina ma surowce wtórne odbierać, a nie kupować. Również wyznaczone odgórnie przedsiębiorstwa utylizacji / recyklingu niczego nie będą od gmin kupować, a tylko - odbierać. Gmina nie może tak sobie wysłać 5 ciężąrówek złomu z GPSZO prosto do huty albo 5 samochodów butelek prosto do gorzelni i zarobić na tym grosiwa - przynajmniej nic mi nie wiadomo o tym, żeby ustawa dawała nam furtkę do takich pomysłów. Mamy oddawać odpady tam, gdzie nam wyznaczono - i cześć. "Ratusz" nie może tu niczego modyfikować, ponieważ są to normy ustawowe. Nie twierdzę, że idealne, ale takie są.



Zmieniany 2 raz(y). Ostatnia zmiana 2012-11-19 21:15 przez Tomasz Zymer.