Tak , tak , przez tę Karte nauczyciela wszyscy nauczyciele w szkołach publicznych to pijacy i dorobkiewicze !?

Tomasz Zymer
Pewna pani psycholog, z którą współpracowałem w szkole, pracująca także w dwóch poradniach, prywatnym gabinecie i przedszkolach, na każde pytanie czy prośbę nauczycieli dotyczące bieżących problemów z uczniami odpowiadała, "musimy o tym kiedyś pogadać, Tomasz, ale teraz już lecę." Po pewnym czasie na szczęście rzeczywiście wyleciała (z prywatnej szkoły).

No proszę , wyleciała z prywatnej , nie obciązonej KN . Jak to mozliwe ? A ja myślałem , że jak już sie ktoś do prywatnej szkoły załapie to sie będzie pazurami trzymał

Do AK - a to nie znasz powiedzenia , że każda sroczka swój ogonek chwali ?

we wczorajszej "Wyborczej" - świetny tekst prof. Jana Stanka o edukacji, pod znamiennym tytułem "Zostaliście oszukani". Na miejscu min. Kudryckiej i min. Szumilas poszłabym się utopić. Dla zachęty dodam, że w artykule w ogóle nie pojawia się "klątwa Karty Naucz."

Co do rzekomej opozycji "szkoła publ - szk prywat", to "sroczka" TZ nie ma powodu chwalić swojego ogonka, bo jest on - ten ogonek - podwójnie markowy: nie tylko prywatny, ale jeszcze Montessori.
Kapota z bazaru i kapota od Armaniego jednako przykrywa grzbiet, ale ja tam wolę Armaniego

Co do rzekomej opozycji "szkoła publ - szk prywat", to "sroczka" TZ nie ma powodu chwalić swojego ogonka, bo jest on - ten ogonek - podwójnie markowy: nie tylko prywatny, ale jeszcze Montessori.

Te`n argument o wyższości prywatnego nad publicznym kompletnie do mnie nie trafia.
Nie tak dawno opisywalem jak się traktuje pacjenta w prywatnym szpitalu w Piasecznie.

Kapotę Armaniego można kupić w szmateksie na bazarze

świetny tekst prof. Jana Stanka o edukacji, pod znamiennym tytułem "Zostaliście oszukani".

I tak padł kolejny mit - o młodych , wykształconych , z wielkich miast

AK

Tomasz Zymer
Ale co z nauczycielem dyplomowanym, który w naszej gminie za ok. 4 tysiące złotych lub nawet nieco więcej na rękę (wliczam tu trzynastki i dodatki)

Netto? co miesiąc?

Informacja na podstawie danych przekazanych przez p. burmistrza Jańczuka w grudniu 2011. Burmistrz podawał średnie zarobków brutto w naszej gminie dla wszystkich grup tzw. awansu zawodowego nauczycieli, od stażysty do nauczyciela dyplomowanego. Suma ponad 4 tysiące wyszła z obliczenia po wrzuceniu podanej przez burmistrza kwoty do kalkulatora brutto-netto, np. takiego: [www.infor.pl]. Kalkulator podaje także składki na ZUS, NFZ i podatek dochodowy. Podane przez burmistrza zarobki nie były "co miesiąc", tylko razem ze wszystkimi dodatkami i trzynastkami, po uśrednieniu (podziale na 12 miesięcy). Mnie również ta suma wtedy zaskoczyła. Rozmawiałem jednak później z nauczycielem, który z Montessori odszedł pracować w znanym warszawskim liceum, ma kilkanaście lat stażu i tytuł nauczyciela dyplomowanego i twierdzi, że dostaje za 20 godzin lekcyjnych pracy tyle, co u nas dostawał za cały dzień od 8ej do 17ej.

Ja nie wartościuję - prywatna, państwowa. Uczę w prywatnych szkołach (językowych i ogólnych, od zerówki po liceum) od 1990 roku. Mają one bardzo wiele wad, różnych w zależności od placówki. Jedyną natomiast rzeczą, którą krytykuję na tym forum, jest Karta Nauczyciela - i sądzę, że mam do tego prawo, bo za pośrednictwem obojga moich rodziców nauczycieli i wielu innych członków rodziny uprawiających ten zawód miałem okazję przyjrzeć się, jak ona funkcjonuje, na przestrzeni wielu lat. I nie ma to nic wspólnego z tym, czy nauczyciel jest pracowity, zaangażowany, ma dobre wyniki, czy nie - bo w każdej szkole, prywatnej i państwowej, zdarzają się bardzo różne postawy. Z drugiej strony, rozumiem, że nauczyciel, solidnie się napracowawszy i poświęciwszy bardzo wiele czasu, by spełnić wszystkie ministerialne wymogi i osiągnąć najwyższy poziom awansu (a takich nauczycieli, w relacji burmistrza, w naszej gminie jest bardzo dużo), nie chciałby teraz rezygnować z systemu, który zapewnił mu nieco większe dochody. Tyle, że ten system może z powodzeniem funkcjonować bez Karty Nauczyciela, a poza tym jest on moim zdaniem systemem mało motywującym, bo po wejściu na ostatni szczebel awansu dalszy wzrost zarobków zależy już wyłącznie od dobrej woli dyrektora przydzielającego dodatki (i oczywiście od wysługi lat).

takie zarobki moga dodatkowo wynikac z tego, ze nauczyciel pracuje na ponad jeden etat, zeby wlasnie jakos normalnie zarabiac.

Wtedy srednia wyglada fajnie.

Nie całkiem, Hammer, ponieważ burmistrz podawał całkowite wynagrodzenie za jeden etat, czyli 18 + 2 godziny lekcyjne, a nie - sumę zarobków z czyjegoś PIT-a (PIT-u?)

Akademia Montessori przy ul. Mirkowskiej organizuje konkurs na stypendium Akademii dla uczniów klas 3-6 szkoły podstawowej oraz 1-2 gimnazjum. Konkurs skierowany jest do zdolnych dzieci z niezamożnych rodzin. Kryteria konkursu są dwa: wyniki testu wstępnego z języka polskiego, języka angielskiego, matematyki i przyrody oraz dochody rodziców / opiekunów.

Przykładowe zadania ze wszystkich przedmiotów oraz regulamin konkursu na stronie: [aktywnaedukacja.home.pl] . Tam również należy się rejestrować do udziału w konkursie.

Konkurs odbędzie się w najbliższą sobotę 23 czerwca o godz. 10.00, zaś rejestracja uczestników trwa do czwartku do północy. Przepraszam, że zamieszczam tę informację późno, ale w ostatnich dniach mieliśmy problem ze szkolnym serwerem i dane pod podanym adresem nie zawsze były dostępne. Teraz jest już wszystko w porządku.

Umieszczam tę informację także w dziale "Mieszkańcy", ponieważ nie jest to ogłoszenie komercyjne (chodzi o możliwość nauki w prywatnej szkolena zasadzie stypendium pokrywającego koszty nauki), a sądzę, że może być interesujące dla części użytkowników forum.

Dzieci przychodzące do Akademii do klasy III uczą się: 5 godzin angielskiego w grupach do 12 osób, 3 godziny hiszpańskiego lub niemieckiego, ponadto normalnie przedmiotów: przyrody, historii, matematyki,. polskiego, informatyki (u nas nie ma bloków nauczania wczesnoszkolnego), mają muzykę i plastykę, religię (katolicką) lub etykę do wyboru, gimnastykę korekcyjną i wf, mnemo (zajęcia z technik pamięciowych) oraz inteligencję emocjonalną. W klasie V dochodzi filozofia, w VI - technika. Gimnazjaliści są objęci tutoringiem indywidualnym równolegle do normalnego programu szkolnego. Kółka i kluby popołudniowe, w liczbie ponad 30 do wyboru, są bezpłatne. Opieka do godziny 17.00, w sytuacjach koniecznych - nieco dłużej.



W tym kontekście podaję także link do artykułu z czwartkowej Rzeczpospolitej o wynikach najlepszych szkół warszawskich: [www.rp.pl].
Średni wynik Akademii Montessori w Mirkowie na sprawdzianie VI-klasisty w ostatnich latach wahał się między 33.5 a 35 punktów.



Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2012-06-18 18:15 przez Tomasz Zymer.

"Koniec nudy w szkole, zamiast książek - laptopy

"Zamiast nudnych, książkowych opisów - multimedialne prezentacje, na lekcji historii - filmowe inscenizacje bitew, a na geografii interaktywna podróż do wnętrza Ziemi - takie możliwości daje nauczycielom pozyskany przez szkołę nowoczesny sprzęt."

Całość artykułu: [www.konstancinjeziorna.pl]

Nareszcie dzięki Wydziałowi Promocji poznaliśmy stanowisko gminy w kwestii reformy edukacji. Książki to nuda, zastąpią je wreszcie laptopy pozyskane dzięki funduszom zewnętrznym.

Ciekaw jestem, czy nauczyciele ze szkoły w Słomczynie, która jest beneficjentem tego projektu, podzielają opinię Wydziału Promocji o roli książek w edukacji i rozwoju dzieci. Ja mogę tylko w imieniu kadry szkoły Montessori, w której sam uczę, stwierdzić, że w naszej szkole mimo postępującej komputeryzacji laptopy NIGDY nie zastąpią książek. A to dlatego, że książki mają inną funkcję, inaczej rozwijają wyobraźnię i umiejętności językowe dzieci, a także stanowią inną formę kontaktu z wiedzą i kulturą. Równie dobrze można by powiedzieć, że parki miejskie zastąpią lasy, a ropa naftowa zastapi wodę pitną.



Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2012-12-09 19:01 przez Tomasz Zymer.

Odnośnie tytułu to chyba ktoś chciał byc oryginalny...
Natomiast mi sie wydaje, ze od technologii nie uciekniemy...
Multimedialna prezentacja na dłużej zostanie w pamięci a na jednej karcie pamięci można trzmac tysiące książek...byle tylko je czytać...
Ja wole póki co papier, ale...elektroniczny papier juz mnie kusi...

Inna rzeczą jest niestety jak gmina będzie wspierać nowoczesna edukację...patrząc przez pryzmat kosztu jednego ucznia moze byc z tym kłopot..



Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2012-12-09 22:58 przez Artek_Bartek.

Od technologii nie uciekniemy, jednak negowanie roli książek w edukacji przez oficjalną gminną agendę jest, delikatnie mówiąc, nieporozumieniem.

Problem leży nie w tym, ile książek można "trzymać" na karcie pamięci, a ile na półce w dziecinnym pokoju czy w sali lekcyjnej, tylko ile książek dziecko faktycznie przeczyta i jak to czytanie (lub jego brak) wpływa na: umiejętności wypowiadania się w mowie i w piśmie, zasób słownictwa, zakres zainteresowań, wyobraźnię, zdolności twórcze, naukę języków, itp., itd.

Z mojego doświadczenia jako nauczyciela korelacja jest oczywista: dziecko dużo czytające to także dziecko lepiej radzące sobie w szkole (nie tylko z przedmiotami humanistycznymi), mające większy głód wiedzy, szersze horyzonty i umiejętność wyrażenia własnych potrzeb, pragnień i poglądów, niż dziecko zamknięte wyłącznie w świecie gadżetów i multimediów. Z perspektywy nauczyciela języka obcego, takie dziecko łatwiej przyswaja słownictwo, ma większy zasób słownictwa, jest zazwyczaj bardziej komunikatywne.

Gmina powinna się chwalić, że udało się doposażyć szkołę w cenny sprzęt komputerowy (który niewątpliwie pomaga w pracy szkolnej), jednak - nie w sposób, który świadczy o elementarnym niezrozumieniu funkcji słowa pisanego i książek w edukacji.

a ja to praktyk jestem.

Czy szkolna instalacja elektryczna wytrzyma podłączenie w każdej klasie po kilkanaście (kilkadziesiąt) laptopów do prądu? Czy jest tyle gniazdek w każdej klasie?

Czy szkoła zmodernizowała już swoją sieć komputerową, tak aby wytrzymała tak wzmożony ruch?

Jak nauczyciel ma przypilnować, że dziecko nie gra sobie w jakieś gry?

I jak rozumiem gmina przeszkoli każdego nauczyciela w zakresie informatyki i wydłuży o kilka minut każdą lekcję, bo jestem przekonany że minimum raz na każdej lekcji komuś się komputer zawiesi, coś nie zadziała...

Ktoś nie przyniesie laptopa z domu, komuś pies nasika...

negowanie roli książek w edukacji przez oficjalną gminną agendę jest, delikatnie mówiąc, nieporozumieniem

z tym się zgadzam...jak z resztą z całą resztą o roli czytania (już nie książki jako takiej bo jej treści raczej przejdą w kwestii formy do świata wirtualnego... ) stąd mówiłem o nazbyt dużej oryginalności kogoś, kto to umieścił...i lepiej by było, by zmienić co najmniej tytuł tej wiadomości...

odnośnie zaś hammerowych technikaliów...z tymi problemami jakoś sobie trzeba będzie radzić...nowoczesne urządzenia na szczęście to nie 1000 Watowe farelki a i filmów raczej nikt nie będzie w szkole masowo ściągał także i sieć da radę ;)

Longman wypuścił wspaniały plakat promujący książki, lecz niestety nie umiem go tu wkleić

Tego longmanowskiego nie znam, ale wklejam inny, leninowski: ><

jak rozumiem Artku to w kazdej klasie przy kazdej lawce sa dwa gniazdka z pradem. Bo chyba z tych kilku co sa zazwyczaj nie bedziemy rozciagac przedluzaczy i rozgaleziaczy, bo nie jest to zbyt bezpieczne.

A poza tym podpiecie pod ten sam bezpiecznik kilkudziesieciu komputerow moze sie skonczyc albo jego wywalaniem, albo spaleniem kabli.

I oczywiscie w kazdej klasie stoi router z siecia bezprzewodowa aby wszystkie dzieci sie mogly podpiac. Plus jeszcze troche innego sprzetu. O szybkosci lacza nie wspomne.

offtop
będąc w tematach ZSRR i książka-sztuka... nie można pominąć kultowego Rodczenki



czy też jego zdjęcie czytającej matki...