Stwierdzeniem ,,nie wiem czy takie zdrowe one były,, chciałem powiedzieć że nie tyle nie wiem co wiem że raczej były już chore
haha
W każdym razie należy to odbierać że były chore i wątpliwej wytrzymałośći. Po każdym większym wiaterku była masa gałęzi na chodniku których nie miał kto sprzątać. Większe mogły nabić solidnego guza a jeszcze większe połamać kogoś. Co do tego że były chore to widać było po tym że więcej miały jemioły jak swoich własnych liści.
(mowa tutaj wciąż o drzewach mirkowa tych na dawnym placu zabaw dla dzieci)
Dobrze że je wycieli ale źle że nie posadzili nowych!. Za takie jedno duże wycięte drzewko powinni zasadzić dwa mniejsze.
Bezpieczeństwo jest najważniejsze i cokolwiek zagraża bezpieczeństwu musi być usunięte.
Te drzewa miały tysiące lat.. nic nie trwa wiecznie.. (prawie nic)
AK
Tak myśląc, to zlikwidujmy słupy oświetleniowe na osiedlach - a jak runie? Zniwelujmy krawężniki, bo przecież grozi to wypadkiem, itp itd.
Wpadasz w skrajności. Latarnie nie runą bo są w dobrej kondycji a jeżeli rzeczywiście któraś zagraża bezpieczeństwu bo się buja to faktycznie należy ją naprawić lub usunąć. Co do krawężników nie wydaje mi się że są niebezpieczne ale jeżeli rzeczywiście dostrzegasz zagrożenie to warto się temu przyjżeć i spróbować to naprawić ;)