Tomasz Zymer
Cóż, myślałem, że skoro gmina zatrudnia inspektora, to takiego, który potrafi odróżnić glinę od piasku i na podstawie swojego doświadczenia ocenić okiem, ręką i ewentualnie prostymi przyrządami wykonanie warstw.
Nie wiem jakiego gmina zatrudnia, ale generalnie inspektor powinien umieć odróżnić glinę od piasku. Wykonanie warstw w pewnym zakresie (w tym prawidłowość przeprowadzenia procesu technologicznego wykonania nawierzchni) również może ocenić.
Tomasz Zymer
Dobrze, a dlaczego nie można sprawdzić spełnienia wymogów SIWZ na kolejnych etapach pracy, tylko trzeba od razu wiercić, jakby to były jakieś wykopaliska?
Poprawność prowadzenia robót powinno się sprawdzać cały czas.
Wykonywanie odwiertów nawierzchni w celu pobrania próbek nie jest niczym nadzwyczajnym i to powszechnie stosowana praktyka. Taka "chwila prawdy" na koniec.
Praktyka na drogach wojewódzkich i krajowych. W naszej okolicy, na drogach gminnych i powiatowych, rzadziej spotykana przy badaniu nowej nawierzchni. Najczęściej korzysta się z tego do oceny istniejącej (starej) konstrukcji przed przebudową.
Rozgarnięty inspektor działający w imieniu inwestora, może wiele stwierdzić "na oko", ale nie wszystko.
Zawartość asfaltu i ilość poszczególnych frakcji kruszywa można stwierdzić jedynie na drodze badań laboratoryjnych. Do tego potrzebne są próbki z wykonanej nawierzchni, bo wyniki z próbek producenta praktycznie zawsze w papierach będą spełniały wszelkie wymogi.
Pewne cechy są wynikiem prawidłowego (lub nie) wbudowania mieszanki i żeby uzyskać obiektywne wartości trzeba wykonać badania próbek.
Obecność inspektora może (i powinna) wyeliminować błędy polegające np. na prowadzeniu prac w nieodpowiednich warunkach, nieodpowiednim układaniu mieszanki, wbudowywaniu mieszanek o nieodpowiedniej temperaturze, niewłaściwym wykonaniu pewnych robót itd. Inspektor powinien wychwycić pewne błędy organizacyjne, które mogą mieć wpływ na jakość wykonanych prac.
Równość i szorstkość daje się sprawdzić po wykonaniu nawierzchni, więc jak wykonawca się nie spisze, to będzie musiał (albo i nie) zrobić jeszcze raz.
Tomasz Zymer
Ale skoro takie czasy, że trzeba aż wozem strażackim i potem wiercić - no to wierćmy. Ciekaw tylko jestem, jak to robili Rzymianie albo państwo pruskie na Mazurach, że drogi rzymskie mają 2000 lat, pruskie po 100-200 lat i znakomicie się trzymają, bez laboratoriów i interwencji ciężkiego sprzętu strażackiego (którego każdy wyjazd chyba sporo kosztuje, mam rację?)
Woda jest najlepszym (i najtańszym) inspektorem przy odbiorze robót nawierzchniowych. Nie zawsze deszcz chce padać przed lub przy odbiorze, więc można sobie pomóc inaczej.
Nie musi być sprzętu strażackiego, wystarczy jakakolwiek cysterna z wodą. Jeżeli droga nie jest na odludziu to często można z hydrantu skorzystać.
Nie robiłbym afery o pobieranie próbek, tylko o to dlaczego nie za każdym razem takie próbki się pobiera. Z wodą to samo.
Jeżeli chodzi o straż pożarną, to może być kwestia kosztów, bo nie zdziwiłbym się gdyby jakaś jednostka OSP zaproponowała konkurencyjną cenę w stosunku do oferty wynajmu cysterny np. przez ZGK.
Na terenie gminy mamy wiele przykładów uszkodzeń nawierzchni spowodowanych często prostymi błędami popełnionymi przez wykonawców. Błędami, z których inspektorzy musieli zadawać sobie sprawę, ale z jakichś powodów nie reagowali.