Mixiorek
Moje prywatne zdanie jest takie, że budżetem o wartości 100 mln zł powinna zarządzać osoba adekwatnie opłacana do wartości tego budżetu. Zerknijcie ile zarabia premier RP i ministrowie.
I zauważcie, jakie z powodu takich zarobków mają znakomite wyniki
I jak się kierują wyłącznie interesem publicznym. W Grecji by dostali wybór między ostracyzmem a cykutą.
Była taka teoria (Thatcher ją próbowała w praktyce wprowadzić), że jak urzędnikowi państwowemu da się zarobić wedle zdolności i wyników, to nie będzie korupcji, malwersacji, obiboctwa, lekceważenia obowiązków - tylko sami superprofesjonalni apolityczni ultraefektywni fachowcy. Wypróbowano to - i okazało się, że to bzdura. Tego, co zarabiał miliony, przyłapywano na przywłaszczeniu diety na benzynę albo załatwieniu fuchy kuzynowi.
NIE OD ZAROBKÓW ZALEŻY JAKOŚĆ PRACY DEMOKRATYCZNIE WYBRANEJ WŁADZY, TYLKO OD MENTALNOŚCI, NAWYKÓW I ZACIĄGNIĘTYCH W ŚRODOWISKU ZOBOWIĄZAŃ. Podstawą efektywnego, uczciwego działania samorządu jest ETYKA i MOTYWACJA WEWNĘTRZNA, nie zarobki. Ważne jest, w co ktoś wierzy, nie - na czym leży.
Przyglądałem się dłuuugo mechanizmom naszej demokracji. I mam głębokie przekonanie, że klucz do dobrej władzy centralnej i lokalnej leży w wychowaniu i hierarchii wartości, a nie w podnoszeniu zarobków na wyścigi.
Co nie znaczy, że zarobki nie grają istotnej roli. Szczególnie w przypadku urzędników z konkursu. Ale nie złapie się na nie żadnego "superburmistrza".
Mixiorek
Odnośnie dyskusji o średniej pensji - pisałem już kilka razy na tym forum, że średnia często nic nie pokazuje. Sprawdźcie medianę i rozbierzcie na czynniki pierwsze.
I czego to dowodzi, że dziura w środku stale się powiększa? Że zamiast klasy średniej powstają the haves i the have-nots? Na pewno nie dowodzi sukcesu społecznego. Może to i naturalna tendencja w niektórych odmianach kapitalizmu, ale nie należy robić z tego prawidłowości dziejowej. Podstawą stabilnej, dobrze funkcjonującej gospodarki była i pozostaje klasa średnia, średnia i mała firma, środek skali zarobków i podatków, a nie te 0,06 procenta krezusów za wysoką bramą. Dobry przykład mamy tuż za zachodnią granicą.