Opada już napięcie "budżetowe". Jest jaki jest. Budżet trwania. Dobrze chociaż, że ostatecznie nie zwiększa zadłużenia gminy.
Jest jednak daleki od doskonałości. Przyczyn jest wiele, ale jedną z podstawowych jest brak "Wielkiej Księgi Budżetu". Może ktoś mi wyjaśni (bo na wielokrotne pytanie Radnego Zymera nie padła odpowiedź ani razu), dlaczego budżet jest przedstawiany do procedowania w taki tandetny sposób. Komu zależy, żeby nie było można dociec szczegółów poszczególnych zapisów ?
Pan Skarbnik gminny Dariusz Lipiec zarabia z tytułu zatrudnienia w gminie jako skarbnik 115 367, 50 rocznie (!!!), czyli 9613,956 miesięcznie (!!!) [zródło: [
www.konstancin.eobip.pl]] czyli ok. 8000 "na rękę" miesięcznie [źródło: [
gazetapraca.pl]]. Pytam się za co ? Jaka jest wartość pracy Pana Skarbnika dla społeczeństwa gminnego ? Czy to Pan skarbnik jest autorem zapisów w Budżecie a w szczególności tzw. "95tek" czyli worów bez dna w których powrzucane jest wszystko bez ładu i składu na grube sumy ?
1) Dlaczego Pan Skarbnik nie używa laptopa, rzutnika a przede wszystkim Excella ? Jak to możliwe, że budżet jest przedstawiany na wielu osobnych kartach prezentowanych każdej komisji oddzielnie ? Przecież jak przychodzi do zmian w budżecie to wystarczyłoby "jedno kliknięcie" aby wszystko przeliczyć i wiedzieć jakie są koszty/zyski z danego posunięcia. W Excelu istnieje mechanizm sum pośrednich idealny właśnie do takich budżetowych analiz. Można za jego pomocą "zwijać/rozwijać" drobne wyliczenia i w ten sposób móc spoglądać na budżet generalnie lub w detalu.
Stawiam więc pytania:
a) Czy Pan Dariusz Lipiec nie zna Excella, co chyba go dyskwalifikuje jako Skarbnika Gminy ? Nie sądzę bowiem, żeby Pan Burmistrz odmówił mu zakupu laptop i licencji Excela gdyby okazało się, ze takiej dla Pana Skarbnika brakuje.
b) Czy Pan Dariusz Lipiec ma w nosie mieszkańców gminy, Radę miejską, Pana Burmistrza i ostentacyjnie pisze budżet "beletrystycznie" w Wordzie ?
c) Czy Pan Dariusz Lipiec chce metodą obskurystyczną coś ukryć/przemycić w budżecie zakładając, że "jak dam im takiego śmiecia to może się nie połapią i "jakoś to będzie" ?
d) Czy może na końcu Pan Burmistrz wykazuje intencje z punktów b lub/i c pozwalając/nakazując Panu Skarbnikowi takie działanie ?
Mam nadzieję, że w odruchu "świętego uniesienia" jacyś "dotknięci, jedyni sprawiedliwi" zrugają mnie zaraz i wyjaśnią skąd bierze się ten stan rzeczy.
To są bardzo ważne pytania, ponieważ od tego się __zaczyna__ niemoc uchwalenia dobrego budżetu.
Jak bowiem komisje między sobą mają mieć możliwość przesuwania środków ? Jak unikać problemów proceduralnych o kolejności procedowania uchwał ? Jak oceniać wpływ uchwał/autopoprawek Burmistrza na treść uchwały, czy też generalnie ich zasadność ? Itp, itd ... Później tylko post factum można sobie ponarzekać na forum jak to "ty to a ja nie tamto".
W oparciu o taki śmietnik, jakim jest jest ten przedstawiony do opiniowania dokument zwany Projektem Budżetu, można więc jedynie uchwalić "budżet trwania". Niczego dobrego to gminie nie przyniesie. Z tego powodu Pytam jeszcze raz: jaka jest wartość pracy Pana Skarbnika Dariusza Lipca dla gminy ? Bo koszt ponad 100 000 rocznie jest moim zdanie szalenie zawyżony !
2) Znajdźmy pierwsze załóżmy pół miliona albo więcej. Świetlice szkolne 85401/1 Wydatki bieżące 1053811 zł.
[dla przejrzystości podam uśrednione wyliczenia. Niedokładność uśrednionych wyliczeń równoważę tym, że wskazuję możliwość odzyskania w budżecie całego miliona na te świetlice tylko połowy lub więcej]
Więc gdzie te pieniądze ? Oto w szkole pracuje 50 nauczycieli. Każdy z nich ma obowiązkowe 2 godziny dodatkowe. Razem jest tych godzin 100. Na zajęcia dodatkowe (że tak przypomnę, chociaż wcześniej jest to w tym wątku wyjaśniane kilkukrotnie) nie da się zużyć wszystkich godzin bo np. nauczyciel WFu, który akurat może mieć wolne godziny nie poprowadzi zajęć z angielskiego .....
ale może zająć się dziećmi na świetlicy !!!
Z tego co wiem, w szkołach jest w ten sposób wolnych i niewykorzystanych połowa a nawet więcej tych dodatkowych godzin pracy nauczycieli. Załóżmy więc 50 godzin. Tydzień szkolny składa się z 5 dni po 11 godzin. {tu zakładam z __zapasem__, że dzieci w szkole mogą przebywać __dla_wygody_rodziców__ od 7 do 18tej] czyli 55 godzin. A my mamy wolne 50 !!!
Przy odpowiednim zaplanowaniu godzin lekcyjnych okaże się, że można z tych godzin pokryć nie dość, że całe zapotrzebowanie na świetlice, to jeszcze nawet rozszerzyć jej ofertę godzinową.
Zaraz podniesie się krzyk, że nie ma sal wolnych. Otóż mogłyby być gdyby odpowiednio poprzesuwać zajęcia w szkole. Oczywiście wiązałoby się to z koniecznością odejścia od dogmatu rozpoczynania zajęć o 8 rano, ale przyjrzyjmy się temu tematowi bliżej. Rozpoczynanie zajęć o 8 rano oznacza kończenie najpóźniej o 14. A co później zrobić z dziećmi ? Trzeba je "przechować" do 17tej na świetlicy ! Co więc za różnica czy dziecko przyjdzie na 8, posiedzi na świetlicy, rozpocznie zajęcia w późniejszych godzinach i ew. po zajęciach też posiedzi na świetlicy ?
Nie sądzę, żeby rodzic się w ogóle zastanawiał, w sytuacji kiedy ma wybór: zachowanie dogmatu "8ej rano" + koszt reglamentacji miejsca na świetlicy a możliwość przyprowadzenia dziecka przed ósmą i odebranie po 17tej.
W znanej mi Belgii i Francji to co piszę powyżej jest oczywistą oczywistością.
Oczywiście żeby móc wprowadzić taki system potrzebny jest System Zarządzania Oświatą w gminie. Ale już wiemy [komentuję to we wpisach powyżej w tym wątku], że Pan Burmistrz albo nie ma "zielonego" pojęcia o zarządzaniu oświatą, albo to zarządzanie ignoruje. Tak czy siak osobą odpowiedzialną za oświatę jest osoba niekompetentna i to jest kolejny zbędny koszt ponoszony przez gminę w tych trudnych czasach. Niestety nie ma nigdzie opublikowane (albo nie umiem znaleźć) ile zarabia Pani Białowąs (czy aby nie powinno być ?)
2) Kolejne pieniądze są tu .... ale tego nie będą rozwijał, bo to moja mantra: Straż Miejska. Albo niech zarobią na mandatach albo zlikwidujmy ten zbędny garb dla gminnego budżetu. Likwidacja tego garba to znalezione ok. miliona, zaś zarobek na mandatach to kilkaset tysięcy (chociaż, jak pokazuje przykład gmin pomorskich i miliony
). Za chwilę - miejmy nadzieję, chociaż bywa ona płonną - dostaniemy z województwa ograniczenie ruchu ciężarówek. Miejmy gotową SM na rygorystyczne egzekwowanie tego zakazu !
Łącznie jak widać bez specjalnego wysiłku można znaleźć w gminie ok miliona złotych wolnych środków.
A przecież tom zaledwie tylko czubek góry lodowej !!!
Ale trzeba chcieć !!!
Zagłębiając się w ocean budżetu można wskazywać niemal bez końca kolejne pieniądze.
a) Np. podatek od nieruchomości.
Temat jest zawiły bo znowu jak bumerang wraca temat przygotowania projektu budżetu do opiniowania. Chodzi o to, że jak radni mają głosować za podniesieniem podatku od nieruchomości, kiedy nie mają pojęcia na ile właściwa jest gospodarka wydatkami bieżącymi ?
Najpierw należy bowiem uregulować wydatki bieżące a dopiero podnosić podatki.
b) koszt mieszkań komunalnych. Nikt nie kontroluje czy określone mieszkanie "się należy czy nie". A tam wypływają ogromne pieniądze ! A pytany na komisji o to Pan Burmistrz nawet nie odpowiedział. Po prostu __przemilczał__ - dosłownie !!!
Już nie będę pisał o rachunku ciągnionym typu, brak inwestycji w jakieś usługi powoduje konieczność nabywania ich "na zewnątrz" co w dłuższym okresie czasu podraża koszty ich świadczenia itp itd.
Zgodnie z moim podpisem,
ja wiem jak uczynić naszą gminę bogatą. Trzeba zacząć od Excela
!
Zmieniany 4 raz(y). Ostatnia zmiana 2011-12-22 06:46 przez Marek Wysmułek.