Artek_Bartek
(swoją drogą, gdybym był sędzią to na zasadzie zdrowego rozsądku dotarłby do mnie argument o oczywistej pomysłce pisarskiej z uwagi na nielogiczność zasady, że krótsza gwarancja to lepiej :-))
Dla jednego lepiej, dla innego nie
.
Zapewniam Cię, że gdyby trzeba było uzasadnić sprawę w drugą stronę, to przedstawiono by równie wiarygodne uzasadnienie.
Urzędy konstruując warunki zamówień bardzo często nie kierują się logiką (taką w naszym rozumieniu, nie urzędowym), więc skąd miało być wiadomo, że to pomyłka, skoro nie sprostowano jej do końca przetargu? Pomyłka, którą podpisało kilka osób, m.in. "profesjonaliści od zamówień", których zatrudnia urząd.
Przypomnij sobie chociażby warunek dwóch brązowych worków z przetargu na odpady. Nie było w tym ani logiki (choć urząd na pewno miał swoje znakomite uzasadnienie), ani uzasadnienia w uchwałach RM. Wtedy chyba nawet temat był podnoszony publicznie w trakcie trwania przetargu, ale warunków nie zmieniono. Za to później były nerwowe decyzje, miało być zbieranie przez ZGK (nie za darmo), zamówienie dodatkowe w momencie kiedy problem już się kończył itd.
Artek_Bartek
jednak o ile cała ta sprawa przegranego odwołania jest oczywista o tyle już używanie jakichś zastępczych materiałów już takowa być nie musi....tzn. jeśli wycenili tanio coś co drogo kosztuje jedynie po to by wygrać przetarg a teraz chcą podmian bo niby chcą lepiej to na miejscu burmistrza też wysłałbym ich na babmus...
Nie wiemy o co tam chodzi, bo znamy tylko relację prasową, w której napisano m.in., że KIO nakazała coś, co nie miało miejsca. Wiarygodność takich doniesień też trzeba brać pod uwagę.
Temat zamienników, to osobna sprawa. Wykonawcy lubią zamieniać, z różnych powodów. Głównie finansowych, często tez organizacyjnych, technologicznych, logistycznych itp.
Czasem kosztorys jest zaniżony nie tylko z powodu chęci zdobycia zamówienia. Szczególnie przy tak indywidualnych, nietypowych projektach łatwo zaliczyć wpadkę. Tylko urząd ma jeszcze opcję "rażąco niskiej ceny", z czego kilka razy korzystał przy innych przetargach.
Najciekawsze to dopiero będzie, bo teraz jest jeszcze niezamknięta konstrukcja obiektu. Zresztą nie trzeba być specjalistą, żeby już w sierpniu zauważyć, że trochę za wolno to idzie.
A tu teraz, na początku zimy wielkie zdziwienie, że harmonogram się posypał.
Na etapie wykończeń pojawia się wiele tematów pod hasłem "do akceptacji projektanta". Projektant chce efektu, który nie zawsze da się uzyskać tak jak pierwotnie planował (do czego zwykle nie chcą się przyznawać), wykonawca próbuje się zmieścić w ryczałtowym wynagrodzeniu (czytaj zrobić jak najtaniej i najszybciej), a inwestor zaczyna nerwowe ruchy, bo dopiero uświadamia sobie jaki projekt wybrał i zaakceptował, jakiego wziął wykonawcę i w jakiej jest sytuacji.
Artek_Bartek
generalnie miało być dobrze a wyszło....jak wyszło.... a odpowiedzialność rozmyta i...tradycyjnie na koszt podatnika...
Nie będzie dobrze jeżeli już dzisiaj pojawiają się takie wypowiedzi (jeszcze raz z tego artykułu): "
Jeśli pojawią się zamienniki, obniżymy koszty rozliczenia, na co oni oczywiście nie chcą się zgodzić."
A zdanie wcześniej (wyróżnienia moje): "
Umowa ma charakter ryczałtowy i nie zgadzam się na żadne ustępstwa od jej zapisów.". Skoro nie zgadza się na żadne ustępstwa, to jak w ogóle mogą się pojawić te zamienniki. Brak konsekwencji?
Taka konstrukcja jest nielogiczna z założenia i niezgodna z zasadami prowadzenia procesu budowlanego. Zamienniki (w domyśle gorsze, a nie jak prawo dopuszcza "równoważne", skoro jest zamiar obniżenia "kosztów rozliczenia") mogą się pojawić tylko i wyłącznie po akceptacji. Na budowie jest nadzór, który w każdej chwili może (i powinien) wstrzymać wbudowywanie materiałów i elementów niezgodnych z projektem. Takie pomysły przerywa się na etapie próby dokonania takiego działania, a nie po fakcie obniża się wynagrodzenie, bo to świadczy niewłaściwym nadzorze lub jego braku.
Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2015-12-01 21:54 przez czaknoris.