W naszej gminie mieszka wiele starszych osób. Jak żyją? Ano różnie. Najbardziej bolesne jest to, że nie wszystkie dzieci poczuwają sie do opieki nad schorowanymi i wiekowymi rodzicami. Niektóre dorosłe dzieci wolą beztrosko spędzac czas (gry komputerowe, ryby, mecze, imprezy) niż np. wpaśc do rodziców czy chociażby zadzwonic. Sytuacja taka trwa miesiącami, latami nawet. Jeżeli jedno z dzieci ulituje się i weźmie rodziców do siebie to pozostałe często cieszą się, że mają kłopot z głowy a o litościwym dziecku myślą, że frajer. Proszę nie pisac, że to nieprawda, znam to z autopsji. Proszę rozejrzyjcie sie wokól siebie. A może sami należycie do jednych lub do drugich? Łatwo jest gdy ktoś za nas wykonuje obowiązki. Tylko, że gdy dochodzi do podziału spadku te dzieci nie interesujące się rodzicami często okazują się najbardziej pazerne, bo "im sie należy". Uważam, że w takim wypadku rodzice powinni wszystko zapisac na cele charytatywne a niewdzięczne dzieci wydziedziczyc. Wtedy nie dostaną nawet zachowku. Niech sami się dorabiają a nie wyciągają rąk po cudze.

Nic dodać , nic ująć

Prawda

niejednokrotnie od najbliśszych zaznajemy więcej bólu niż od obcych ludzi...zawsze mnie to strasznie zastanawiało....wychować sobie żmiję na wlasnej piersi która Cie potem jeszcze pokąsi

Być może tak bywa - w końcu mamy tradycję znaną z reymontowskich Chłopów. Na pewno nie jest tak w każdej rodzinie. Mam nadzieję, że powyższe wywody nie mają charakteru społecznych uogólnień.

swoją drogą,zawsze mnie zastanawiało jeżdżąc po naszych nadwiślańskich wsiach, że przy dużym nowym domu stoi często taka mała drewniana chatka w której mieszka jakaś starsza babina... wiem że to często ich wybór, że nie chcą przeszkadzać swoim dzieciom, i być może nie mają tam złych warunkow... jednak smutny to widok

Jak się dzieciaki wychowa, tak się ma. Niestety, wielu rodziców uczy latorośle cwaniactwa, pogardy dla inności (m.in. stary człowiek to tez cos innego - czasem brzydki, nie domyty, nie nadążający za trendami i słyszy się: wredny stary zgred, wapniak... A dzieciaki widzą i uczą się. Potem jest kalka tego co ich rodzice robili ze swoimi czy nie swoimi itd. itd.