Ktoś zwrócił mi uwagę na duże marnotrastwo w naszym mieście. Dużym nakładem sił i środków w tym roku posadzono dużo nowych roślin na przykład w parku, na rondzie, czy w okolicach Zorzy. Według mojego rozmówcy brak pielęgnacji (podlewanie) może spowodować, że na wiosnę będziemy mieli ładne place do zagospodarowania nowymi nasadzeniami. Moje zdolności dbania o rośliny kończą się na trawie, dlatego proszę o weryfikację czy to już uschło, czy tylko zapadło w sen zimowy. Od dawna deszcz nie padał.

niestety niepodlewane, gdy od połowy sierpnia nie padał deszcz, do uschnięcia doprowadzić może - zwłaszcza te rośliny, które mają płytki system korzeniowy...
ale...my chyba o rośliny dbamy? w budżecie 2012 jest zdaje się ponad 1 mln na utrzymanie zieleni miejskiej...

pisałem o podobnej sytuacji na Mirkowie - sporo nasadzeń szlag trafił - (nasadzenia odbyły się w upalne lato, nie podlewano).

W związku z wycinką topól na osiedlu dzwoniłem do naszej ochrony środowiska. Pani wtedy była dość poruszona przy stwierdzeniu, że chyba wiem kiedy się robi nasadzenia. Odpowiedziałem, że wczesną wiosną, ewentualnie na jesieni. Po paru (nie pamiętam) tygodniach czy nawet miesiącach na własne oczy można było zobaczyć sadzenie drzew w lato - "a lato było piękne (czyt. upalne) tego roku". Jak ktoś się uprze to można, ale powinno się to odpowiednio robić (system korzeniowy), no i zdecydowanie woda, woda i jeszcze raz woda.

A nasadzenia nad stawem sam parokrotnie czyściłem z gęsto oplatających je pnączy, chroniąc w ten sposób przed uschnięciem.



Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2011-11-25 16:22 przez AK.

Dużo nasza nowa pani kier od ochrony srodowiska będzie miała zadań. Nie wiem czy da radę to ogarnąć sama, bo na zasiedziałych urzędników nie ma co liczyć.
Od 2005 r uwaznie sie pzryglądam pracy tego wydziału i ręce opadają.
To już piąta osoba na kierowniczyn stanowisku. Mam jednak nadzieję, że teraz ta młoda pani - energiczna, wykształcona będzie wiedziała jak zapędzić wydział oraz służby miejskie odpowiedzialne za zieleń do roboty.

Niedawno pisałem o braku "złotego środka". Ogólnie panująca przesada, której moim zdaniem przykładem jest posypywanie alejek parkowych w Mirkowie solą. Czy to jest rzeczywiście potrzebne? A może po prostu wziąć szuflę i odśnieżyć te alejki? Trochę więcej oleju w głowach i mniej przesady, przynajmniej jeżeli chodzi o parki miejskie (szczególnie gdy tego śniegu jest tyle co nic). Sól "przyjazna" jest roślinom parkowym, zwierzątom, a i "uśmiecha" się do butów naszych.

Częsta praktyka jaką widać na naszych drogach to ustawiczne sypanie mieszanki z solą. Powstałe błoto pośniegowe powinno się zebrać, ale .... idzie na to następna dawka soli. Oczywiście i spychacze przejadą i zdarza się, że zgarną. A najgorsze jest to, że często służby przymuszone są do takiego działania przez pretensje zwykłego Kowalskiego, rozsądek, rozsądek, rozsądek często ulega nieprzemyślanym roszczeniom.

Ps. w dobie zastępowania grabi hałaśliwymi dmuchawami, szuflę panowie mogą zastąpić "mini spychaczami" do odśnieżania chodników

można posypać materiałem "szorstkim" - jak to chyba stało w regulaminie porządku, w dziale obowiązki właścicieli posesji. O soleniu uzdrowiska mowy nie było.

Zdecydowanie lepsze rozwiązanie.

W okresie zimowym zdarza się nierzadko wyłapywanie bezdomnych zwierząt z otwartymi ranami łap będących efektem sypania soli gdzie tylko można i bez większego umiaru.

Po dłuższej zimie proszę poobserwować przydrożne drzewa w jakiej są kondycji.

I wreście po dłuższej zimie proszę obejrzyć karoserie swoich rumaków...

i buty.
Ciekawe, ze w innych uzdrowiskach nawet jezdnie sypią piachem, czy żwirem.