Niedawno pisałem o braku "złotego środka". Ogólnie panująca przesada, której moim zdaniem przykładem jest posypywanie alejek parkowych w Mirkowie solą. Czy to jest rzeczywiście potrzebne? A może po prostu wziąć szuflę i odśnieżyć te alejki? Trochę więcej oleju w głowach i mniej przesady, przynajmniej jeżeli chodzi o parki miejskie (szczególnie gdy tego śniegu jest tyle co nic). Sól "przyjazna" jest roślinom parkowym, zwierzątom, a i "uśmiecha" się do butów naszych.
Częsta praktyka jaką widać na naszych drogach to ustawiczne sypanie mieszanki z solą. Powstałe błoto pośniegowe powinno się zebrać, ale .... idzie na to następna dawka soli. Oczywiście i spychacze przejadą i zdarza się, że zgarną. A najgorsze jest to, że często służby przymuszone są do takiego działania przez pretensje zwykłego Kowalskiego, rozsądek, rozsądek, rozsądek często ulega nieprzemyślanym roszczeniom.
Ps. w dobie zastępowania grabi hałaśliwymi dmuchawami, szuflę panowie mogą zastąpić "mini spychaczami" do odśnieżania chodników