Sądzę, że należy oddzielić wypowiedzi członków władz powiatowych, które były diagnozą funkcjonowania gminy i uzdrowiska - ponurą i bolesną, lecz w pewnym stopniu niestety prawdziwą - od konkretnych działań podejmowanych przez znane z imienia i nazwiska osoby
PRZECIW gminie uzdrowiskowej. Do tych działań, nasilonych między jesienią 2012 a wiosną 2013, należały liczne pisma do przedstawicieli władz wojewódzkich o zniesienie cząstkowych ograniczeń ciężkiego tranzytu w gminie uzdrowiskowej, a także działalność tzw. Stowarzyszenia Przedsiębiorców i Rolników, którego drugim celem (obok nieograniczonego tranzytu) było i jest oderwanie sołectw nadwiślańskich od uzdrowiska. Patronem tego ostatniego Stowarzyszenia, choć nie jego przewodniczącym, jest pan radny Wacław Bąk z Czernideł, natomiast współinicjatorami akcji zmierzającej do zniesienia ograniczeń tranzytu pojazdów ciężkich byli członkowie Komisji Strategii Gospodarczej Rady Powiatu Piaseczyńskiego. Pozwolę sobie tu przytoczyć inne fragmenty oficjalnego nagrania z posiedzenia tej komisji 20 XI 2012, które wskazują m.in. na próbę szantażu wobec władz gminy Konstancin-Jeziorna (w postaci zezwolenia na ruch tirów przez strefę A drogami powiatowymi). Fragmenty w cudzysłowach są cytowane dosłownie, pozostałe to streszczenie:
Członek Zarządu Powiatu, Marek Gieleciński: ograniczenia ruchu na drogach powiatowych w Konstancinie są wprowadzane na zasadzie zrównoważonego rozwoju, równowagi między zużyciem nawierzchni a rozwojem przedsiębiorczości [SIC !]. Staramy się określić precyzyjnie, ile samochodów, jaki nacisk na oś, itp.
Stefan Dunin, Członek Zarządu Powiatu: „po to budowaliśmy [SIC !] tę drogę [724], by jak najszybciej ten ruch [tirów w powiecie] spacyfikować.”
Dariusz Malarczyk, członek Zarządu Powiatu: „Jako Rada Powiatu możemy jeszcze zrobić jedną rzecz: [...] Nasze drogi powiatowe w centrum przy uzdrowisku mają ograniczenie wprowadzone na wniosek urzędu gminy. Jeżeli negocjacje z Urzędem Gminy Konstancin [w sprawie wycofania się z wniosków o ograniczenie ruchu tirów] nie przyniosą skutku, będę wnioskował o zmianę organizacji ruchu i zniesienie ograniczeń w centrum miasta przy uzdrowisku. [chopdzi o ulice Piłsudskiego, Prusa i Długą] Wtedy niech się gmina zdecyduje, którędy chce ten ruch puścić – czy przez centrum, czy drogą [wojewódzką], która do tego jest wyznaczona.”
Józef Zalewski [czyta wnioski komisji]: Komisja wnioskuje do Zarządu Powiatu: A) o zorganizowanie pilnego spotkania z marszałkiem Struzikiem i Zarządem Województwa Mazowieckiego, żeby [...] wnioskować o odstąpienie od już wprowadzonego zakazu (ograniczenia) na tych drogach wojewódzkich, przy udziale MZDW.
Sugestia radnej Katarzyny Obłąkowskiej-Kubiak: „także o spotkanie z mieszkańcami". Artur Buczyński, radny powiatowy: najpierw trzeba spotkać się z wnioskodawcami [o ograniczenie ruchu], a dopiero potem z województwem, bo jeśli wnioskodawcy nas przekonają, to spotkanie z władzami województwa będzie bezzasadne. Prosi o dodanie do wniosku, że wystąpienie do województwa ma być dopiero po spotkaniu z mieszkańcami i władzami Konstancina, jeśli ono nie przyniesie rozwiązania.
Zalewski: To wydłuży czas, zrozum.
Niezidentyfikowany radny z komisji: „Wnioskodawcą do Zarządu Powiatu był burmistrz, który stoi po jednej ze stron – z Twojego ugrupowania. Tu są ludzie, którzy stoją po drugiej stronie. Nie ma sensu spotykać się z tamtą stroną.
Przypomnę również, że 11 grudnia 2012 roku odbyło się kolejne posiedzenie powiatowej Komisji Strategii poświęcone oficjalnie – wnioskowi przedsiębiorców w sprawie ograniczenia ruchu pojazdów ciężarowych przez Konstancin-Jeziornę. Nasza gmina wykazała pełną mobilizację: Na posiedzenie przybył pan burmistrz Kazimierz Jańczuk, przewodniczący Rady Miejskiej p. Andrzej Cieślawski, radny Sejmiku Wojewódzkiego p. Mateusz Baj oraz duża reprezentacja radnych (siedmioro lub ośmioro), ponadto na zaproszenie burmistrza – Prezes Zarządu Spółki Uzdrowisko Konstancin-Zdrój S.A., p. Krzysztof Głogowski a także – reprezentacja Towarzystwa Miłośników Piękna i Zabytków Konstancina z p. dr Czesławą Gasik i p. Wojciechem Miętusiewiczem, Klubu Inicjatyw Obywatelskich (p. Hanna Budnicka), Zarządu Osiedla Grapa (p. Andrzej Zambrowicz), przedstawiciele biur poselskich, mediów lokalnych (redaktor naczelna Naszego Miasta, p. Grażyna Matusik-Tomaszewska), byli radni gminni i wojewódzcy, przedstawiciele mieszkańców Konstancina.
Obecność tak dużej delegacji jest tym bardziej godna uwagi, że żadnej z tych osób Zarząd Powiatu ani Komisja na to spotkanie nie zaprosili, mimo, że jeden z dwóch wniosków tejże Komisji do Zarządu Powiatu przegłosowany (12 głosami za przy 3 wstrzymujących się) na posiedzeniu w dniu 20 listopada mówił wyraźnie, że Zarząd ma pilnie wystąpić do burmistrza naszej gminy celem zorganizowania spotkania z władzami gminy (burmistrzem i radnymi) oraz mieszkańcami Konstancina-Jeziorny.
Kiedy wszystkie wymienione tu osoby zasiadły już w przeszywającym chłodzie sali posiedzeń w siedzibie Powiatu, zajęły wszystkie wolne miejsca z boku (do stołu obrad dopiero później pan przewodniczący komisji zaprosił tylko burmistrza, przewodniczącego Rady Miejskiej i prezesa spółki uzdrowiskowej) i czekały na moment rozpoczęcia obrad, gdy tymczasem radni powiatowi powoli i nieśpiesznie się schodzili. Sam pan przewodniczący wpadł spóźniony jakieś dziesięć minut „z powodu korków”. Wcześniej (punktualnie) przybyła także przewodnicząca Rady Powiatu, p. Maria Mioduszewska, która jako jedyna przywitała się ze wszystkimi gośćmi z gminy.
Na posiedzenie przygotowano pismo, podpisane przez Burmistrza Gminy p. Kaziemierza Jańczuka, 2/3 składu Rady Miejskiej wraz z jej przewodniczącym, przedstawicieli TMPiZK oraz SKIO, rad osiedli Grapa i Obory oraz liczne inne osoby. Pismo, w poparciu dla którego p. Zambrowicz zebrał podpisy 800 mieszkańców. Pragnąc, żeby radni powiatowi mogli dokładniej zrozumieć przedstawione w tym piśmie logiczne argumenty, rozdałem jego kopie członkom komisji. Kiedy następnie chciałem przystąpić do streszczenia, przewodniczący Komisji stwierdził, że byłaby to „niepotrzebna strata cennego czasu”, gdyż radni powiatowi już dostali pismo i zapoznają się z nim... w domu. W ten sposób
wszystkie logiczne argumenty zebrane i przedstawione komisji przez większość radnych, przez burmistrza i organizacje społeczne, przez mieszkańców – w ogóle nie zostały dopuszczone do prezentacji na posiedzeniu, które tej właśnie sprawie miało być poświęcone. Zarówno pan starosta Dąbek (obecny), jak i panowie z Zarządu Powiatu mówili, że to tylko "spotkanie wstępne", żeby "mieszkańcy się wypowiedzieli", że formalnie jeszcze nikogo nie zapraszano, że te "prawdziwe" spotkania dopiero się później odbędą.
Rzeczywiście, pan Starosta Jan Dąbek zwołał kolejne spotkanie: na dzień roboczy (czwartek) o godz. 10.00 w Starostwie w Piasecznie. Miało to być spotkanie... dla mieszkańców Konstancina-Jeziorny! List otwarty z wnioskiem o zmianę miejsca i terminu spotkania na bardziej dogodny dla mieszkańców podpisali niemal wszyscy radni gminni, przedstawiciele wszystkich aktywnych stowarzyszeń lokalnych oraz liczni mieszkańcy. Pan Starosta terminu jednak nie zmienił. W międzyczasie zostały już wysłane pisma do władz wojewózkich i sejmowych z protestami i wnioskami o zniesienie ograniczenia tranzytu przez gminę uzdrowiskową.
Przypominam te dobrze w swoim czasie znane fakty, żeby pokazać,
jak przedstawiciele władz powiatowych traktowali w tej kadencji nasze władze gminne, z Burmistrzem na czele, mimo, że gmina regularnie dokładała się do dziurawego powiatowego budżetu.
Wiele spośród wymienionych wyżej osób kandyduje ponownie do władz powiatowych z listy komitetu "Nasza Gmina, Nasz Powiat": [
wybory2014.pkw.gov.pl] . Są tam także nazwiska osób, które uważam za przychylne naszej gminie i uzdrowisku i bardzo żałuję, że kandydują z tej listy. Są wreszcie nazwiska, które w Jeziornie po niektórych decyzjach powiatu dotyczących naszej gminy (m.in. "asfalciarnia") wywołują dreszcz, np. byłego starosty, pana Jerzego Kongiela. Myślę, że wszyscy powinniśmy zdecydować, czy osobom zaangażowanym w przywracanie ciężkiego tranzytu w uzdrowisku lub w decyzje takie, jak pozwolenia na budowę i użytkowanie wytwórni mas bitumicznych w Mirkowie, nie należy powiedzieć w najbliższych wyborach "do widzenia". To oczywiście każdego suwerenna decyzja. Moim zdaniem obecny układ personalny w powiecie przetrwa. Ale spróbować zawsze można.