Rozmawiałem dziś przez telefon ze Skarbnikiem Gminy, p. Dariuszem Lipcem, w sprawie tego 1,17 miliona niewykorzystanych pieniędzy na wynagrodzenia dla nauczycieli i innych pracowników szkół i przedszkoli. Jego zdaniem, sprawa jest prosta: płace na rok 2011 zostały "przeszacowane" w budżecie; dyrektorzy szkół po sporządzeniu "arkusza organizacyjnego" stwierdzili, że nie potrzebują tylu godzin i etatów, zatem dokonali stosownych korekt. Wynika z tego, że dyrektorzy autonomicznie zdecydowali, że nie jest im potrzebne więcej kółek dla uczniów zdolnych, ani drugi język w klasach IV-VI, ani więcej godzin na rozładowanie tłoku w świetlicy przez organizację grup zajęć popołudniowych. W przyszłym roku 5-osobowe komisje (z udziałem dwojga rodziców z Rady Rodziców, przedstawicieli gminy i Kuratorium) będą organizowały konkursy na dyrektorów. Zapewne wówczas kwestia finansowania zajęć dodatkowych może mieć wpływ na preferencje rodziców w komisji. Nie ma żadnych dowodów, że decyzje finansowe dyrektorów szkół nie były do końca autonomiczne.
O drugim języku w klasach IV-VI przepisy mówią: "Dla uczniów klas IV-VI możliwe jest również wprowadzenie dodatkowego nowożytnego języka obcego, pod warunkiem zagwarantowania wymiaru godzin umożliwiającego realizację podstawy programowej. Na realizację ww. zajęć dyrektor szkoły przeznacza tzw. godziny do dyspozycji dyrektora szkoły lub godziny dodane przez organ prowadzący szkołę." Podobnie w kwestii kółek zainteresowań - decyduje dostępność "godzin karcianych" po zagwarantowaniu odpowiedniej ilości zajęć w ramach pomocy psychologiczno-pedagogicznej w zespołach nauczycielskich. Jeśli zatem jakieś szkoły w W-wie zdecydują się wprowadzic te (nadliczbowe) zajęcia, których u nas brak, a niektórym rodzicom uda się tam przenieść dzieci, to finanse gminy zapewne jeszcze się przez to poprawią ;)
Pan Skarbnik miał też do mnie pretensje, że rozpowszechniam nieprawdziwe informacje o płacach nauczycieli. Jego zdaniem, nauczyciel w szkole gminnej w naszej gminie zarabia średnio znacznie powyżej podanej przeze mnie sumy (dwóch tysięcy z hakiem na rękę). Trochę mnie to dziwi, bo kiedy nie tak dawno szukałem pracy (jako nauczyciel kontraktowy z 22 letnim stażem), odbyłem rozmowy kwalifikacyjne w kilkunastu szkołach gminnych i miejskich w W-wie i okolicach i żadna nie oferowała mi więcej, a kolegów i koleżanek w szkołach państwowych także mam wielu i wiem, ze jeśli zarabiają więcej, to najczęściej dzięki pracy na 2-3 etaty, co oczywiście uniemożliwia im prowadzenie jekichkolwiek popołudniowych zajęć dodatkowych w szkole. Na najwyższym szczeblu tzw. "awansu zawodowego" wynagrodzenie zasadnicze nauczyciela dyplomowanego z tytułem magistra i przygotowaniem pedagogicznym wyniosło od 1 września 2011 r. - 2995 zł, zaś średnie wynagrodzenie ze wszystkimi dodatkami, trzynastkami itp. nauczyciela dyplomowanego do końca 2011 roku - 4817 zł brutto, co daje
3422 zł na rękę - w tym absolutnie wszystko: wynagrodzenie zasadnicze, dodatki za wysługę lat, motywacyjny, funkcyjny oraz za warunki pracy, za godziny ponadwymiarowe i godziny doraźnych zastępstw, nagród i innych świadczeń wynikających ze stosunku pracy ( np. trzynastka), z wyłączeniem świadczeń z zakładowego funduszu świadczeń socjalnych i dodatków socjalnych.
JEST TO ABSOLUTNY SZCZYT MOŻLIWOŚCI FINANSOWYCH DOŚWIADCZONEGO NAUCZYCIELA, O ILE PRACUJE NA JEDNYM ETACIE. Problem polega na tym, że jest mało prawdopodobne, by w naszej gminie pracowali sami nauczyciele dyplomowani, bo biurokratyczna droga do tego tytułu jest długa, ciernista i trwa minimum 10 lat, w praktyce z reguły dłużej. Procent nauczycieli dyplomowanych oraz mianowanych (ci ostatni mają średnio 2693 na rękę z dodatkami, trzynastkami, zastępstwami i nadgodzinami) liczony razem nie przekracza 60% w żadnej dzielnicy Warszawy (dane warszawskiego kuratorium), a poza stolicą jest niższy. Większość nauczycieli w szkołach, które znam, pozostaje na niższych szczeblach awansu, a to m.in. z racji znacznej rotacji kadr (drenażu mózgów do biznesu i firm prywatnych).
OFF TOP. Mi na przykład nigdy się nie chciało "robić" kolejnych stopni awansu, bo tak się składało, że znajdowałem pracę w prywatnych szkołach językowych i ogólnokształcących (dla których te "stopnie: są dodatkiem do kożucha), a poza tym uważam, że szkolenia profesjonalne w ramach IATEFL Poland, PASE (Polskie Stowarzyszenie na Rzecz Jakości w Nauczaniu Języków Obcych) i innych instytucji oraz te organizowane przez wydawnictwa stoją na o niebo wyższym poziomie, niż programy kuratoryjne. Tak czy inaczej, wg informacji pana skarbnika nauczyciele w naszej gminie zarabiają znakomicie przy 20 godzinach lekcyjnych pensum (my w prywatnej pracujemy 8.00-17.00) - może zatem czas pomyśleć o przejściu do szkoły państwowej? ;)
Wszystko powyższe do przemyślenia przed kolejnym rokiem budżetowym, kiedy znowu pewnie haniebnie "przeszacujemy" płace w szkolnictwie i pieniążki do gminy na koniec roku wrócą.
Zmieniany 3 raz(y). Ostatnia zmiana 2011-11-22 16:54 przez Tomasz Zymer.